Praca w Empiku. Nie wszystko złoto co się świeci.
Witam Was serdecznie Na samym początku zaznaczę, iż tekst ten nie jest formą zemsty, żalenia się czy inną odmianą, potocznie mówiąc, bólu d.y
takitampracownik1234 z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 191
Witam Was serdecznie Na samym początku zaznaczę, iż tekst ten nie jest formą zemsty, żalenia się czy inną odmianą, potocznie mówiąc, bólu d.y
takitampracownik1234 zNa samym początku zaznaczę, iż tekst ten nie jest formą zemsty, żalenia się czy inną odmianą, potocznie mówiąc, bólu dupy. Chciałbym opisać sytuację jaka ma miejsce w sieci, którą jest Empik.
Pracuję w firmie kilka lat i chyba o kilka lat za długo. Zaczęło się na studiach. W czasie ich trwania miałem już wyuczony zawód. Nic wielkiego, ale miałem nadzieję na pracę w nim. Nie udało się. Złożyłem więc CV do Empiku. Miałem doświadczenie w pracy z ludźmi więc mnie przyjęli. Reszty się douczyłem.
Na początku było fajnie, sporo ludzi na dziale, każdy zajmował się swoimi sprawami. Wszystko było zrobione na czas i wg planu. Można było zawodowo obsługiwać klientów poświęcając mu czasu tyle ile było potrzeba. Jednym słowem sielanka. Jednak nie na długo. Wszystko zaczęło się sypać z nastaniem osławionego „kryzysu”. W firmie to słowo klucz. Słowo na wytłumaczenie dosłownie wszystkiego. Zaczęły się sypać zwolnienia. Ale nie takie fair. Tylko takie , które wpędzały ludzi w płacz. Pracownicy przychodzili do pracy i były im wręczane wypowiedzenia. Bez zapowiedzi, bez wcześniejszej rozmowy. Jak robiłeś/aś coś źle to nikt z tobą nie rozmawiał i nie wyprowadzał cię na prawidłowe tory. Tak o, przychodzisz i dowiadujesz się, że przez kilka miesięcy byłeś/aś za wolnym pracownikiem. Żegnamy. Na dwie zwolnione osoby była przyjmowana jedna. W związku z tym dwie osoby pracują za 3. Teraz jest to jedna na pięć.
Mniej więcej rok od rozpoczęcia mojej pracy zaczęły być obcinane premie. Nie były one wielkie, ale zawsze to kilkadziesiąt złotych do wypłaty. Najpierw poleciała premia uznaniowa. Co prawda dostawały ją osoby „najbliższe” centrum dowodzenia, ale czasem jakiś ochłap spadał na dół. Potem zniknęła premia za tzw. tajemniczego klienta. Na końcu wykasowali premię za wykonany plan. Ta ostatnia jakiś czas temu wróciła, ale i tak jest niemożliwa do wykonania ( wysokie plany dzienne, sztucznie zawyżane gdy jest prawdopodobnym jego wyrobienie ).
Mimo niedostatków kadrowych i ogromu obowiązków pensje zostały takie same. W dużym mieście jest to mniej więcej 1100zł na 3/4 etatu. Nie wiem jak wygląda sprawa z całym etatem. Niewielu udaje się do niego dodrapać. Ostatnim hitem sezonu jest tzw. dopełnienie do etatu. Jest to liczone jako nadgodziny, ALE pieniądze są wypłacane co trzy, rozliczeniowe, miesiące. Pełny wymiar godzin jest luksusem do którego trzeba dojść po trupach lub po znajomościach, jedno z drugim jest mocno związane.
Wspomniałem o znajomościach. Każdy kto chce mieć dobrze w danym salonie musi być w dobrej komitywie z kierownictwem. Najlepiej wychodzić z nimi w czasie pracy na papieroska czy po pracy na piwo. To pomaga. Oczywiście najlepszym i niezmiennym od lat sposobem na ułatwienie sobie życia jest by być szpiclem. Każda firma ceni sobie takich pracowników. Stąd się właśnie biorą wypowiedzenia bez uprzedzenia. Nawet o tym nie wiesz o tym jak twoja pupa jest obrabiana a obrabiają wszyscy sobie nawzajem. A najlepiej wychodzi chronienie własnej.
Oto przykład.
Rok temu w jednym z Dolnośląskich salonów była zorganizowana wyprzedaż za grosz. Towar podniszczony czy długozalegający był wyprzedawany za tę symboliczną sumę. Całością dyrygowała regionalna. Jednak nie ona poniosła tego konsekwencję. Ówczesny manager został zwolniony a na kilku kierowników spadła nagana w papiery. Oczywiście została założona sprawa o niesłuszne ukaranie. Niestety nie wiem jak się zakończyła.
Promocją też są okazje przykasowe. W slangu empikowym jest to umbrella. Nie mam pojęcia czemu taka nazwa, ale taka jest. Na sprzedaż tych „towarów” jest w ostatnim czasie ogromne ciśnienie. Od niedawna są drukowane codzienne raporty poszczególnych kasjerów. Jeden z panów z centrali wpadł na pomysł aby policzyć ile musisz sprzedać poszczególnych rzeczy aby na dany dzień wyjść powyżej 2% na paragon. Oczywiście nie możesz sprzedać obojętnie którego z czterech umbrelowych towarów. Jest lista priorytetów. Najpierw wciskasz książkę, potem płytę, czekoladę a na końcu powiedzmy flamastry. Najczęściej jest to towar bardzo niskiej jakości. Jednak czasem zdarzają się perełki. Jak nie będziesz wyrabiać planów promocyjnych to możesz zostać zwolniona/y. Naturalnie nie jest to zgodne z prawem, ale firma zawsze coś wymyśli.
Następną rzeczą jest grafik i czas pracy. Niestety mamy takie prawo, które trzeba naginać. Istnieją dwa grafiki. Jeden jest zgodny z prawem pracy i wisi na tablicy, drugi jest dla nas. Proceder ten dzieje się za naszym przyzwoleniem. Gdyby wszystko było legalne to wtedy nie mielibyśmy tych dni wolnych, które potrzebujemy mieć w danym miesiącu. Jest to plus, gdyż zawsze można się dogadać. Czas pracy w danym salonie jest różny. Wszystko zależy jakiego kto capo ma nad głową. Są salony zamienione w istny kołchoz. Naturalnie nadgodziny są rzadko wypłacane. Najczęściej jest forma odbierania np. dni wolnych lub godzin. W naturze wygląda to tak, że przy tak małej obstawie nie ma kiedy tego odebrać.
Ale gdzie tu klient?
Zwalniają się i to często. Jest przeogromna rotacja.
Komentarze (191)
najlepsze
Pracowałem w empiku rok z hakiem. Na początku super, aż się z przyjemnością przychodziło do pracy. Wszystko zaczęło się sypać, gdy rok temu w okolicach wakacji zmienił się prezes. Wkupił się w wszystkich wymianą starych komputerów, ale po jakimś czasie zaczęło się robić tak beznadziejnie, że głowa boli.
Kilka promocji na raz, ciągła zmiana indeksów, zmiana cen 2 razy w ciągu tygodnia (raz ometkowałem 150 sztuk klapek, by na drugi
1 złoty
860 złotych
http://finanse.wp.pl/kat,98674,title,Empik-kontra-wydawcy-Kto-bedzie-potworem,wid,14053019,wiadomosc.html?ticaid=11116c