Jak oszukują urlopowiczów sprzedawcy ryb
Wielu z nas już szykuje się do wakacyjnego wyjazdu nad morze. W ustach już czuć smak świeżej ryby. Opisze Wam jakie praktyki stosuje się by tylko nabić kieszeń na naiwnych klientach...
misiafaraona z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 117
Komentarze (117)
najlepsze
I jedno co powiem - nigdy nie jadłem ryby na mieście.
Nawet jak mi ktoś chciał zafundować z przyjezdnych gości.
A jeszcze znam ludzi, którzy pracowali przy rybakach.
Ryba złowiona idzie na sprzedaż, jak się nie sprzeda, to leci na filety (białe skrzela), jak się nie sprzeda to beczki z solą albo smażalnie (to co jedzą turyści).
Są miejsca, gdzie czasami świeżą mają, ale widziałem wiele razy jak
No to nie rozumiem, można w końcu łowić te ryby w wakacje? Skoro rybacy w porcie mają świeże, to nawet teoretycznie nie mogą trafić do restauracji?
Po drugie. Fajnie jest to rozwiązane na Cyprze. Tam w każdej restauracji masz zaznaczone przy daniach rybnych (i owoców morza), czy jest to robione z mrożonek. Widocznie taki dali przepis. Nawet będąc zwolennikiem jak największej wolności
Nad morze- chętnie. Ale nad Polskie? Nigdy.
Drogo, nieoptymalnie, tłoczno i gwiździ. A woda taka że można dostać hipotermii po paru minutach. Nie rozumiem, dlaczego nasze morze jest takie popularne.