@jednorazowy: Nikt mi nie broni jechać w góry, ale tydzień temu stamtąd wróciłem a że mieszkam na samym wybrzeżu to trudno sobie pozwolić na częste wyjazdy.
Widzę, że ostatnio moda na narty się na wykopie zrobiła. Kto nigdy nie próbował to gorąco polecam. Jeśli ktoś lubi zap!###$@ać autem, to szybką jazdę na krawędziach polubi jeszcze bardziej.
Po prostu wow. Imponuje zwłaszcza fakt, że jak już tak się puści w dół między drzewa, to praktycznie nie ma jak zahamować- ani nart nie postawisz w poprzek, ani pługiem bo za wąsko, można tylko naciskać na przody. Masakra.
@Mave: naciskając na przody polecisz na zęby. Jadąc po puchu najlepiej przesunąć środek ciężkości na tył nart. Dzięki temu deski się nie zakopią w śniegu.
Po prostu wow. Imponuje zwłaszcza fakt, że jak już tak się puści w dół między drzewa, to praktycznie nie ma jak zahamować- ani nart nie postawisz w poprzek, ani pługiem bo za wąsko, można tylko naciskać na przody. Masakra.
@Mave: Z tego co jeździłem to wiem, że najszybciej się da zahamować przenosząc ciężar ciała do tyłu, aby podniosło czuby i jak wyskoczyć z puchu obracając się w bok (stając poprzek
coolstory: miałem w swoim życiu do czynienia z freeride'm, jako początkujący wbiłem kiedyś w las w którym było trochę za mało śniegu... Jechało się świetnie do momentu w którym narty nie wjechały mi pod gałąź przykrytą niewielką warstwą puchu. Moje szczęście, że na trasie lotu jaki wtedy wykonałem nie znalazło
Cale szczescie ze drzewa sie nie ruszaja. Fajna zabawa.
Jeszcze pare lat temu jak bylem w formie robilem cos podobnego. Z ta roznica ze bylo to w lecie, na rowerze a moim lasem byl rynek glowny w Krakowie. Celem byl jak najlepszy sredni czas przejazdu. Hmm... to byly czasy. Teraz bym tego nie powtorzyl - eh ta odpowiedzialnosc... hehe.
Jeszcze z kategorii "niemozliwe! - a jednak" napisze Wam ze golebie (przynajmniej krakowskie
@kajtom, @hektor190: to są raczej narty do freeride (nie mają miejsca na mocowanie fok). Od zwykłych różnią się tym że są bardzo szerokie (w rejonie 100mm pod butem) i dość lekkie, tyle.
Komentarze (60)
najlepsze
niech ściska dalej ;) mi tez ściska
@Mave: Z tego co jeździłem to wiem, że najszybciej się da zahamować przenosząc ciężar ciała do tyłu, aby podniosło czuby i jak wyskoczyć z puchu obracając się w bok (stając poprzek
a nie ta cala hipstersko-snowbordowa zgraje ubrana w drogie ciuchy
co nie potrafi jezdzic i tylko blokuje stok
a jak jezdzi to w poprzek
@bondzo:
coolstory: miałem w swoim życiu do czynienia z freeride'm, jako początkujący wbiłem kiedyś w las w którym było trochę za mało śniegu... Jechało się świetnie do momentu w którym narty nie wjechały mi pod gałąź przykrytą niewielką warstwą puchu. Moje szczęście, że na trasie lotu jaki wtedy wykonałem nie znalazło
Jeszcze pare lat temu jak bylem w formie robilem cos podobnego. Z ta roznica ze bylo to w lecie, na rowerze a moim lasem byl rynek glowny w Krakowie. Celem byl jak najlepszy sredni czas przejazdu. Hmm... to byly czasy. Teraz bym tego nie powtorzyl - eh ta odpowiedzialnosc... hehe.
Jeszcze z kategorii "niemozliwe! - a jednak" napisze Wam ze golebie (przynajmniej krakowskie
Waham się przed zakupem nart (biegówki/ skitury / backcountry )
Obecnie chodzę zimą pieszo (z namiotem) i chciałbym coś lepszego niż rakiety...