Wpadłem na taki pomysł żeby pochwalić się największymi gafami jakie mieliśmy nieszczęście popełnić. Tak jak mówił dr Foreman ludzie którzy nie popełniają błędów są strasznie nudni i to między innymi nasze wpadki czynią nasze życie ciekawszymi, nie wiem co jeszcze napisać we wstępie to może opisze swoje pierwsze dwie sytuacje:
Do mnie do pracy kilka dni temu przyszedł "świeżak" no i razem z pracownikami wykonujemy "projekt" i w pewnym momencie ktoś pyta go skąd jest, on odpowiada że z Kielc. Aha ok, no i po chwili oświadczam mu że jak na ślązaka to całkiem nieźle mówi po polsku, ofc po salwie śmiechu całej firmy pozostało mi spalić buraka.
Jak pracowałem wcześniej w pizzerii to raz przyjąłem zamówienie od kobiety która miała odebrać osobiście dwie pizze i przekazałem je szefowi, po czym pojechałem z dostawą. Wracam do pizzerii i widzę jak szef wyjmuje już gotowe te dwie pizze i daje je jakiemuś typkowi, no to mówię że po te pizze to jakaś baba miała przyjechać, koleś na mnie spojrzał, kątem oka zauważyłem że jakaś kobieta przy stoliku też się na mnie wymownie patrzy, ale mój szef na szczęście uratował sytuację że mówiąc żartobliwie już jest "baba" :)
Jak temat się przyjmie to wpiszę kilka swoich największych faili.
Jak co roku byliśmy ze znajomymi w Rokitkach (żwirownia k. Legnicy) pod namiotami,sie rozumie piwka nie piwka. Była już noc a mi się włączyła dwójka, musiałem uwolnić orkę i inne takie takie. W owych Rokitkach na polu namiotowym stoi murowany podwójny toi toi(nigdy nie wiedziałem jak go opróżniają), a w toi toju(?) wiadomo wali jak u rzecznika, więc postanowiłem pójść za niego, oprzeć się o ścianę i zrobić swoje. Jak
@furmii: Kiedyś gdy byłem na rajdzie i spaliśmy w szkole na wsi, to chłopaki poszli zajarać w nocy za kibelki które były na zewnątrz. To był taki murowany wychodek z kilkoma kabinami i drewnianymi skrzyniami z dziurą na wiadomo co. Ja wtedy już nie jarałem, ale poszedłem z nimi dla towarzystwa. Przeskoczyliśmy przez siatkę koło kibelka i zaczęli jarać fajki. Nagle ktoś krzyknął - druhna idzie - i wszyscy chodu
Kumpel siedział z jakąś panną w pokoju, strasznie ją chciał przyatakować, a że miał swój pokój przechodni to było ryzyko, że wpadnie znienacka jego babcia. No to wymyślił że pójdzie z panną do łazienki. Tak też zrobił usadowił pannę na pralce w łazience, rozchylił jej nogi i począł zawzięcie lizać jej patelnię, a tu nagle jeb babunia wparowała do łazienki, sytuacja deczko patowa, panna spalona, babkę zamurowało, kumpel mało nie zemdlał ze
Kumple pojechali na spływ kajakowy i postanowili, po drodze, w małym wiejskim sklepiku kupić prezerwatywy by telefony nimi zabezpieczyć przed wodą. W sklepie stali miejscowi z piwkiem w ręku, standardowe towarzystwo.
Kilka lat temu mieliśmy w firmie niedobór rąk do pracy i na mnie padło, żeby pomóc i podjechać z dokumentami do tłumacza przysięgłego, nawet chyba sam się zaoferowałem, sprawa wynikła jak akurat wcinałem sobie kupioną w barze na dole sałatkę.
Koleżanka spisała mi adres tłumacza, wziąłem kasę i pojechałem na drugi koniec miasta, znalazłem, adres, dzwonię, pani otwiera mi drzwi, ja mówię, że przyjechałem z tłumaczeniem... w tym momencie zdałem sobie sprawę, że stoję przed nią z pojemnikiem sałatki i widelcem w ręku :)
Rozanielony podjadałem sobie moją sałateczkę po drodze, w ogóle nie myśląc, że czegoś mi brakuje.
Firma wygrała jakiś przetarg - urząd miasta czy coś takiego - gruba kasa i w zasadzie nikt mi nic nie powiedzial ze jestem za cos odpowiedzialny :)
Zadzwonil telefon jak akurat szedlem po schodach do swojego biura:
- Witam tu Kuba ###### (gdzies trzasnely dzwi) dzwonie czy bys nie zrobil #### ....(chaos nic nie slychac ale domyslam sie ze jak Kuba to z firmy eventingowej ze zleceniem)
Historia mojego kumpla, opisana przez niego na cules.pl
"Swoją drogą przypomniało mi się jak za młodzieńczych lat wypadłem nad jeziorko Białe. Jak to gnojek - standardy nie miały znaczenia, więc wspólne kible i natryski dla całego ośrodka nie robiły na mnie żadnego złego wrażenia.
Jak się okazało te męskie były znacznie przestronniejsze niż te damskie i niejednokrotnie jakaś młoda dziewka postanowiła ukradkiem skorzystać z męskiej kabiny prysznicowej - zazwyczaj pod czujnym okiem swojego partnera.
Żeby się jakoś wytłumaczyć powiem, że dzień wcześniej była impreza.
Matka wysłała mnie z samego rana do sklepu, żebym kupił wątrobianki i sera. W sklepie pracowała jakaś nowa, młoda ekspedientka. Podchodzę do niej i mówię:
Staram się coś przypomnieć i ciężko jest. Z drugiej strony chyba niemożliwe, żebym nigdy nie miał żadnej wpadki.
Kiedyś wracałem do domu porannym z imprezy. W założeniu miałem wysiąść jeden przystanek wcześniej żeby nie spotkać matki jadącej do pracy (w małej mieścinie mieszkam i autobusy mam rzadko). Po drodze strzeliłem komara i obudziła mnie matka jak już wysiadała u siebie pod pracą. Zrobiła to specjalnie, mogła na jakimś wcześniejszym przystanku.
Po Sylwestrze wracałem do domu z dwoma koleżankami, miały do mnie wpaść i poczekać na swój autobus. Byliśmy bardzo zmęczeni więc poszliśmy spać. Rano sistra z matką wchodzą do pokoju, a ja śpię w łóżku z 2 koleżankami. W sumie to nie było to straszne tyle, że nikt się ich tam nie spodziewał bo mieliśmy wrócić znacznie później.
Kiedyś padł mi telefon a chciałem zadzwonić do matki. Biorę od kumpla telefon i dzwonie. Skończyłem swój monolog i oddałem kumplowi telefon. Po chwili dzwoni jego mama i pyta o co mu właściwie chodziło. Okazało się, że wybrałem z kontaktów "mama" i zadzwoniłem;)
Komentarze (655)
najlepsze
Jak co roku byliśmy ze znajomymi w Rokitkach (żwirownia k. Legnicy) pod namiotami,sie rozumie piwka nie piwka. Była już noc a mi się włączyła dwójka, musiałem uwolnić orkę i inne takie takie. W owych Rokitkach na polu namiotowym stoi murowany podwójny toi toi(nigdy nie wiedziałem jak go opróżniają), a w toi toju(?) wiadomo wali jak u rzecznika, więc postanowiłem pójść za niego, oprzeć się o ścianę i zrobić swoje. Jak
Komentarz usunięty przez moderatora
Kumple pojechali na spływ kajakowy i postanowili, po drodze, w małym wiejskim sklepiku kupić prezerwatywy by telefony nimi zabezpieczyć przed wodą. W sklepie stali miejscowi z piwkiem w ręku, standardowe towarzystwo.
- Poproszę paczkę prezerwatyw.
-
Koleżanka spisała mi adres tłumacza, wziąłem kasę i pojechałem na drugi koniec miasta, znalazłem, adres, dzwonię, pani otwiera mi drzwi, ja mówię, że przyjechałem z tłumaczeniem... w tym momencie zdałem sobie sprawę, że stoję przed nią z pojemnikiem sałatki i widelcem w ręku :)
Rozanielony podjadałem sobie moją sałateczkę po drodze, w ogóle nie myśląc, że czegoś mi brakuje.
Spaliłem
nie mogłeś zadzwonić do biura żeby jej mailem wysłali?
Zadzwonil telefon jak akurat szedlem po schodach do swojego biura:
- Witam tu Kuba ###### (gdzies trzasnely dzwi) dzwonie czy bys nie zrobil #### ....(chaos nic nie slychac ale domyslam sie ze jak Kuba to z firmy eventingowej ze zleceniem)
-
Rozmowa telefoniczna w dużej firmie:
- No ile mam czekać na te dokumenty, ty jeb...y
"Swoją drogą przypomniało mi się jak za młodzieńczych lat wypadłem nad jeziorko Białe. Jak to gnojek - standardy nie miały znaczenia, więc wspólne kible i natryski dla całego ośrodka nie robiły na mnie żadnego złego wrażenia.
Jak się okazało te męskie były znacznie przestronniejsze niż te damskie i niejednokrotnie jakaś młoda dziewka postanowiła ukradkiem skorzystać z męskiej kabiny prysznicowej - zazwyczaj pod czujnym okiem swojego partnera.
Któregoś
Matka wysłała mnie z samego rana do sklepu, żebym kupił wątrobianki i sera. W sklepie pracowała jakaś nowa, młoda ekspedientka. Podchodzę do niej i mówię:
- Dzień dobry. Poproszę 20 plastrów wątrobianki.
Niestety
Kiedyś wracałem do domu porannym z imprezy. W założeniu miałem wysiąść jeden przystanek wcześniej żeby nie spotkać matki jadącej do pracy (w małej mieścinie mieszkam i autobusy mam rzadko). Po drodze strzeliłem komara i obudziła mnie matka jak już wysiadała u siebie pod pracą. Zrobiła to specjalnie, mogła na jakimś wcześniejszym przystanku.
Po Sylwestrze wracałem do domu z dwoma koleżankami, miały do mnie wpaść i poczekać na swój autobus. Byliśmy bardzo zmęczeni więc poszliśmy spać. Rano sistra z matką wchodzą do pokoju, a ja śpię w łóżku z 2 koleżankami. W sumie to nie było to straszne tyle, że nikt się ich tam nie spodziewał bo mieliśmy wrócić znacznie później.
Przypomina
@maqs7: Oł sziiiiiiit :D