Witam Szanownych Państwa, w ten wieczór jakże z dupy
Dopadły mnie jakieś draństwa, nie mogę wziąć się do kupy
Więc siedzę na Wykopie, ostatniej ostoi istnienia
Piwa dziś nawet nie żłopię (kurs autem mam do zrobienia)
Widziałem wykopy wszystkie, przebrnąłem Wykopalisko
Lecz wciąż złe myśli mi bliskie, "jebać to kurwa wszystko..."
Łzy do oczu się cisną, chujnia przygniata mnie sroga
Nie jestem masochistą, lecz, na jednego Boga!,
Nigdzie żadnej nadziei, żadnego rozwiązania,
Więc z braku innych forteli, wziąłem się do pisania.
Od razu chcę zaznaczyć - żaden ze mnie Mickiewicz
Nie chcę tu słowem kozaczyć, ani uwodzić dziewic,
Nie w głowie mi tryumfy święcić nagrodą Pulitzera
Mnie tylko ciągle kręci by rymów świat nie zamierał.
Więc jeśli jest ktoś chętny, bym słów mu parę zrymował,
niech temat poda niezbędny, i mnie wyciągnie z doła.
Tymczasem wcześniej wspomniany kurs autem podjąć muszę
Jadę więc, ale plany pisarskie jak wrócę chętnie poruszę.
Za trzy kwadranse to będzie, może za cztery - nie wiem
Mam tylko cichą nadzieję, że nie skończę na drzewie..
Komentarze (1)
najlepsze
jakby to można ująć - prozą życie doj#@!!%