Działowi naukowemu "Dziennika" takie wpadki zdarzają się raz na tydzień. Co ciekawe, gdyby np. ktoś pisząc artykuł o polityce zagranicznej konsekwentnie mylił prezydenta z ministrem sportu, to pewnie by wyleciał z redakcji. Ale tutaj mogą pisać dowolne bzdury, i nikomu to nie przeszkadza.
Dotyczy to zresztą większości polskich dzienników i tygodników (wyjątkiem jest GW, choć już nie serwis internetowy Agory).
Komentarze (2)
najlepsze
Dotyczy to zresztą większości polskich dzienników i tygodników (wyjątkiem jest GW, choć już nie serwis internetowy Agory).