Ostatnio jestem w trakcie przekształcania działki. Chodzi o podzielenie jej na dwie tak żeby można było sobie postawić jakaś hacjendę w przyszłości. Złożyłem wniosek w urzędzie. Jeden przepis z którym się spotkałem jest tak DURNOWATY ze aż strach. Mianowicie, aby urząd wydal zgodę na podzielenie działki wymagana jest zgoda sąsiadów. A mam ich trochę bo obok stoi blok a w nim 6 rodzin. I teraz wystarczy że chociaż jedna osoba powie "NIE - BO NIE" i dupa blada. Nic nie zrobisz. Jeżeli sąsiada nie ma - bo wyjechał np do jukej za chlebem - to też nic nie zrobisz. Urząd nie musi mieć jego obecnego adresu, kwity wyślą na adres w Polsce i cześć. A sąsiad nie musi tego odsylać (bo ma to w dupie, nie wie o co chodzi itd). A bez zgody wszystkich nic z działką nie zrobisz!! Pochodziliśmy po sąsiadach żeby samodzielnie pozbierać "zgody", bo w przeciwnym razie można sobie czekać do usranej śmierci i się okazało że albo list wyrzucili bo nie wiedzieli o co chodzi, albo list dostał zięć a nie właściciel, w dodatku zięć mieszka gdzieś indziej, do jednej osoby musieliśmy jechać do innej miejscowości a jeszcze się okazało że zły adres był podany. BURDEL NA RESORACH! <br />
<br />
I kurwa czy to nie jest wariactwo? A co jak sąsiad jest mendą i na złość zrobi i nie podpisze? Albo jak ktoś wyjechał w podróż dookoła świata - to mam czekać rok aż wróci? Moje plany muszą być uzależnione od osób których gówno to obchodzi. Muszę chodzić i się "prosić" żeby ktos "wydał zgodę" czy moge się budować czy nie. Moja działka, za moją kasę a urzędas i sąsiad decyduje czy możesz coś na niej zrobić!<br />
<br />
Na szczęście sąsiedzi wykazali się zrozumieniem i życzliwością i mam zgody. Jednak to jak ta procedura działa to jest czyste skurwysynstwo! Dlaczego kurwa nie może być tak że wysyla się zawiadomienie do sąsiadów, jeżeli w ciągu 14 dni nie ma sprzeciwu - to uznaje się ze jest OK. A druga kwestia to jak juz pisalem - co sąsiadom do mojej działki. Nie buduję tu kopalni uranu ani elektrowni, tylko kurwa maly domek. <br />
<br />
Mieliście takie jaja?
Komentarze (99)
najlepsze
swoja strona - co oni moga wjechac na dzialke i to rozj$!$c jak postawisz sobie bez pozwolenia.... gl hf ;)
art. 9
Organy administracji publicznej są obowiązane do należytego i wyczerpującego informowania stron o okolicznościach faktycznych i prawnych, które mogą mieć wpływ na ustalenie ich praw i obowiązków będących przedmiotem postępowania administracyjnego. Organy czuwają nad tym, aby strony i inne osoby uczestniczące w postępowaniu nie poniosły szkody z powodu nieznajomości prawa, i w tym celu udzielają im niezbędnych wyjaśnień i
http://www.youtube.com/watch?v=_yd_7kNk8b0#t=2m34s
Chcielibyście mieć za oknem spalarnię śmieci ? :) Więc nie dziwcie się że sąsiedzi mają coś do powiedzenia :D
BTW - nie mam na imię Mietek :)
"O tym zwyczajowo powiadamiani są sąsiedzi i do urzędu muszą "spłynąć" ich zgody," - to jest chore! (opisane powyżej). Jak ci sąsiad nie da odpowiedzi/podpisu to stoisz ze wszystkim i
Wystarczy, żeby choć fragment dojazdu przechodził przez prywatną działkę i przepis o pozwoleniach wydawanych przez sąsiadów zyskuje punkciki. Inaczej zaraz byśmy mieli psioczenie jakiegoś wykopowicza na durny przepis umożliwiający dojazd komuś obcemu po mojej łące.
@jarecki78: W takim razie: czy działka jest na 100% budowlana? Czy może jest starą działką rolną z budynkiem (sam mieszkam od 25 lat na takiej działce i dopiero teraz systematycznie dzięki planowi zagospodarowania przestrzennego są działki zamieniane na budowlane). Jeśli chciałeś działkę rolną podzielić i przekształcić na budowlaną (albo w
Prawo nie jest może doskonałe, ale ma jakiś sens.
Ew co Ci szkodzi budować bez zezwoleń? Ja znam
Zdaje się, że jest jakiś termin na wydanie decyzji (2 miesiące chyba max). Jeżeli w tym czasie wszyscy zainteresowani się nie wypowiedzą, to decyzja powinna być wydana bez ich udziału. Ale oczywiście w tym dzikim kraju wszystko jest możliwe i mogę się mylić.
A jak wredny sąsiad się nie zgodzi, to są jeszcze sądy administracyjne i takie tam.
Moje