Reżyserka filmu Big Love poucza krytyka jak powinien recenzować jej film
Żenujące. Reżyserka krytykuje recenzję jej filmu i zarzuca, że autor tekstu źle zinterpretował jej "dzieło". Basiu, witaj w Internecie.
archi1266 z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 153
Żenujące. Reżyserka krytykuje recenzję jej filmu i zarzuca, że autor tekstu źle zinterpretował jej "dzieło". Basiu, witaj w Internecie.
archi1266 z
Komentarze (153)
najlepsze
http://1.fwcdn.pl/p/09/88/610988/275356.1.jpg?l=1323751768000
Patrzę, patrzę, cholera, kogoś mi przypomina z twarzy, ale kogo? Nagle... olśnienie:
http://www.wykop.pl/link/215619/profesjonalna-modelka/
Ta pani reprezentuje typ człowieka, który szczerze nie cierpię, nazywam takich jaśnie panami magistrami. Skończą lipne studia i myślą, że pozjadali wszystkie rozumy, jednak najgorsza u nich jest ta straszna roszczeniowość. Myślą, że skoro mają dyplom to z automatu są znawcami, niestety tak nie jest. Skończenie filmoznawstwa w cale nie robi z niej wielkiego reżysera, nie tak to działa. Jedyne co ma po takich studiach to masa zbędnej teorii, która w cale jej nie pomoże przy kręceniu. Chociaż określenie studia to nie jest najlepsze określenie, nazwanie tego hurtownią dyplomów byłoby właściwsze. Jedynie zastanawia mnie czy ona filmoznawstwo, kulturoznawstwo i reżyseria, które Basia ukończyła, to trzy różne kierunki czy może jeden połączony? Wątpię w to, że chodziła na trzy kierunki jednocześnie, a współczesna edukacja już większe bzdury wymyśliła, więc kieruję się ku drugiej wersji.
Z ciekawości sprawdziłem co studiowali Cameron, Spielberg i Nolan... żaden z nich nie był na czymkolwiek związanym z filmem. No chyba, że filologia angielska pod to podchodzi. Czego to dowodzi? Że nie każdy kto się zna skończył odpowiednie studia i nie każdy kto skończył odpowiednie studia się zna. Niestety Basia jest chyba innego zdania.W ogóle jej podejście do reżyserii jest zbyt szkolne. Widz nie będzie rozliczał jej z kontekstów, zastosowanej teorii filmowej czy aluzji literackich. Odbiorca nie przyznaje punktów za walor i nie ocenia według klucza. Praktyka rządzi się innymi prawami niż teoria. Film to dzieło użytkowe, a nie dzieło sztuki. Tutaj liczy się ogół. Koncept, realizacja i przesłanie, a nie kontekst i technika filmowa.
Film
Tak się zastanaiwam czy Basia zastanawiała się skąd krytyk ma wiedzieć czy zauważył już wszystkie odnośniki? Dostaje surowy produkt, do którego sam musi dorobić ideologię. Film jest pozbawiony instrukcji obsługi czy jakichkolwiek wskazówek. Reżyser może jedynie liczyć na spostrzegawczość widza. Niestety Basia wyłamuje się z tej reguły. W każdym wywiadzie podkreśla co trzeba dostrzec, co jak zinterpretować i co jak opisać. Niby jest kształcona, a łamie dogmaty reżyserskie. Jedynym sposobem, by krytyk dostrzegł tego typu odwołania jest oglądanie wielokrotne oglądanie poklatkowe w poszukiwaniu ukrytych aluzji. Wybaczcie, ale aż żal mi się zrobiło recenzenta kiedy wyobraziłem sobie go oglądającego Tajemnice Brokeback Mountain w slow motion.
No i teraz część pozawarsztatowa, czyli dyskusja. Ta pani jest wtórną alfabetką z zawyżonym mniemaniem o sobie. Nie dostrzega przesłania w napisaniu, że piosenka Ady Szulc doskonale oddaje jej film. Nie zauważa ironii w stwierdzeniu, że nie starczy miejsca na krytykę gry aktorskiej. Natomiast widzi wycieczkę personalną w nazwaniu filmu potworem z szafy. Mimo to traktuje swojego rozmówcę protekcjonalnie jak żółtodzioba z ulicy, którzy przyszedł na referat doktora fizyki kwantowej. W ogóle jej tok rozumowania jest dziwny i całkowicie pozbawiony
No to chyba autora bloga pominęły podstawy z egzystowania w Polsce.
Artysta tworzy z własnej potrzeby i na tym kończy się jego udział w dalszym żywocie dzieła. Dzieło