W 1970 roku powstała jedna z najbardziej rozpoznawalnych grup muzycznych świata. Muzycznych z tego względu, iż trudno ją przydzielić do jakiejś konkretnej szufladki. Queen bo o nich mowa tworzyli nieprzerwanie przez 21 lat do czasu śmierci ich wokalisty Freddiego Mercury. Przez następne lata powstała płyta Made in Heaven, która była promowana hasłami "śpiew wokalisty zza grobu". Jak się okazało, na 13 utworów zawierających się na tej płycie tylko 3 były premierowe. Jednym z nich było Mother Love - prawdopodobnie ostatnie nagrane wokalizy jakie udało się nagrać przed śmiercią Mercury'ego. Później już była tylko składanka Queen Rocks na której to pozostali żywi muzycy oddali hołd wokaliście w utworze No-One but You (Only the Good Die Young). Wtedy też basisa John Deacon wycofał się na dobre z życia muzycznego pozostawiając wolną rękę pozostałej dwójce. Można się spierać czy ich działalność była słuszna czy nie. Faktem pozostaje to, że w 2005 roku wrócili z byłym wokalistą grup Free i Bad Company - Paulem Rodgersem. Osoba o ugruntowanej pozycji w światku rockowym (w którym to posiada pseudonim 'the voice') nie mogła zastąpić Freddiego, ale dzięki tej działalności wielu mogło znów ujrzeć zjawisko Queen na żywo w okrojonej wersji. Sam byłem na koncercie w 2008 roku i nie żałuję niczego. Panowie May i Taylor rozstali się z Rodgersem i postanowili działać dalej. Ich polityka wydawnicza pozostawia wiele do życzenia. Ostatnimi czasy został wydany po raz n-ty album zawierający zapis koncertu z Wembley z trasy Magic Tour z 1986 roku. Panowie pozostają głusi na błagania fanów, którzy domagają się opracowania i wydania materiałów jakie zalegają w archiwum zespołu Queen. Koncerty od legendarnego Rainbow z 1974 roku przez Earl's Court z 1976, przez Houston 1977 aż do Budapesztu czy też Knebwroth (ostatni koncert dany przez Queen za życia Freddiego) z roku 1986. Panowie May i Taylor zdają się nie zauważać swojej pozbawionej sensu logiki wydając kolejny raz w innym opakowaniu te same materiały ( wystarczy wspomnieć o reedycjach na których znalazły się nowe materiały w ubliżająco małych ilościach - w końcu lepiej wydać 100 razy to samo). Do dziś jakoś z tym sobie radziłem. Dziś straciłem wszelką cierpliwość. <br />
<br />
O godzinie 21 została ogłoszona wspaniała wieść, jakoby już na festiwalu SONISPHERE 2012 grupa Queen miała dać koncert we współpracy z Adamem Lambertem. Jak bardzo trzeba być zdezelowanym starym baranem, żeby dopuścić do tak poniżającego czynu? Skąd ta żądza rozmienienia legendy grupy Queen na drobne?<br />
<br />
<a href="//queenonline.com/en/news-archive/press-release-queen-return-knebworth/" rel="nofollow">Treść oświadczenia:</a> <br />
<iframe id="yt-9zlkNvEeUok" class="youtube-player vtop" type="text/html" width="800" height="485" src="//www.youtube.com/embed/9zlkNvEeUok?wmode=opaque" frameborder="0"></iframe>
Komentarze (20)
najlepsze
Cały Brain May.
A co do profanacji - wydaje mi się, że znalezienie odpowiedniej osoby do zastąpienia Frieddiego to rzecz niemożliwa. Zawsze będzie jakieś "ale", mimo najszczerszych chęci fanów. Po prostu się nie da.
A Panowie May i Taylor mają pełne prawo robić ze starymi materiałami i swoimi nazwiskami co tylko chcą.
Takie same szopki robi Axl z Guns N' Roses, czysta żądza pieniądza.