Wpis z mikrobloga

A co do gry w chowanego, otóż parę lat temu w styczniowy mroźny dzień pojechałem do kumpla na jego urodziny, biba w sumie niezła tylko mało dziewczyn było, no ale co my takie dzieci w wieku 11 lat mogliśmy robić z dziewczynami. Po zjedzeniu urodzinowego tortu, całą naszą paczką poszliśmy pobawić się w chowanego - tylko był mały problem, bo musieliśmy to robić na piętrze w jego domu, bo na podwórku tak #!$%@?ł śnieg, że strach było wyjść no i było też grubo po 19:00 więc zaczęliśmy się bawić w domu, w łatwiejszą wersją chowanego - więc można było się na stałe zaszyć w jakimś miejscu (no wiecie, bez odkuwania). Adrian wyszedł na balkon (nadal go za to podziwiam, mimo że zachorował na tydzień i przez to nie napisał sprawdzianu z matematyki), dziewczyny poszły do kibla, Bartek wszedł na parapet okna i schował się za prawą częścią szafy, a ja schowałem się za łóżkiem. Napięcie wzrasta, bo drugi Bartek zaczął szukać. Było mi strasznie nie wygodnie więc zacząłem macać miejsce w którym się schowałem - macu macu - znajduję jakąś dziwną rzecz, było ciemno więc macam i po dokładnych oględzinach za pomocy moich rąk wziąłem i zacząłem ściskać - okazało się, że jest to bułka z czymś podobnym do nutelli która przeżyła chrzest młodszego brata Bartka czyli grubo ponad 3 lata, szkoda, że wszystko wyciekło na moje ręce, a potem na spodnie no i oczywiście zachlapało mi buzię. Ostrzegam was ludzie, jeżeli bawicie się w chowanego to miejsca wybierajcie z rozwagą i dokładnie je przebadajcie (i nie ściskajcie niczego), bo dotąd pamiętam jak zahaftowałem całe miejsce za łóżkiem.

#heheszki #humor #zabawawchowaego