Wpis z mikrobloga

Witam.

Dziś dostałem troszkę nieprzyjemny telefon iż sprawa wyglada tak.

Sprzedałem motocykl 3 tygodnie temu (2007r) motocykl był na dotarciu o czym kupujący został poinformowany.Obecny własciciel zadzwonił do mnie i powiedział ,że jechał motocyklem i nagle zgasł mu silnik ,wiec oddał go do mechanika.

Po rozebraniu silnika okazało się ,że własciciel zatarł motocykl ,a odemnie teraz żąda abym zwrócił mu pieniądze za remont ,ponieważ sądzi że była w motocyklu jakaś wada (źle założony cylinder)Motocyklem jezdziłem kilka miesiecy bez problemu nic sie nie działo zrobiłem remont po którym jezdziłem jeszcze 2 miesiace też było wszystko w porządku.Kupujący przyjechał ogladał motocykl ,przejechał się oraz podpisaliśmy umowę oczywiście z informacją "kupujący zapoznał się ze stanem technicznym pojazdu"

Co do tej wady tak twierdzi obecny własciciel ,że była ona ukryta (kazałem porobic zdjecia ,poniewaz silnik jest rozebrany u mechanika) Tak jak pisałem wyżej jezdziłem motocyklem kilka miesiecy i było wszystko w porządku poza tym nie wiedziałem ze moglo byc tam cos zle zalozone.

Tak jak pisałem wyżej motocykl był na dotarciu ,wiec do jego zatarcia mogło się przyczynic dużo czynników jak ostra jazda przez obecnego własciciela lub zapomniał dolac oleju (2T)

Na mój rozum jeśli kupujący przyjeżdża po motocykl i sprawdza jego stan po czym podpisuje umowe ,że zapoznał się z jego stanem (mógł powiedziec ,że chce sprawdzic silnik na jakiejś stacji diagnostycznej jednak tego nie zrobił)

Obecny własiciel tak jak pisałem wyżej chce założyc sprawe sądową ,wiec chciałbym się dowiedziec czy tak jak mówił mi przez telefon wygrywa sprawe ?

Dla mnie osobiscie troche śmieszna sprawa bo odebrał pojazd sprawny i go użytkował a do jego awarii mógł się przyczynic on sam.

#problem #motoryzacja #pytanie
  • 4