Wpis z mikrobloga

Studiowałem w Poznaniu. Wynajmowałem mieszkanie razem z kumplem, Arturem, miałem dziewczynę, Anię z którą byłem już dwa lata i ogólnie żyło mi się całkiem dobrze. Jednak to moje ,,wszystko" zawaliło się, odeszło i nie wróci więcej.

Wszystko zaczęło się około 26 listopada. Ania pracuje dodatkowo jako redaktorka w takiej lokalnej gazecie, i natrafiła na ciekawe ogłoszenie. Mówiło ono o przyjeździe dawnego szamana z Afryki, który będzie opowiadał o dawnych praktykach magicznych. Stwierdziłem że do Polski ciągle jacyś idioci przyjeżdżają, i odradzałem jej jechać na to spotkanie. Lecz ona była uparta. Spotkaliśmy się tydzień później. Opowiadała, jak ten dziwny człowiek

już tuż przy wejściu przeniósł jej płaszcz, jakby od razu ją zauważył. Ogólnie cały pokaz bardzo jej się podobał. Prawie dwie godziny gadała o tym co się tam działo.

Na końcu jednak szaman, zastrzegł by nic co powiedział nie wyszło poza salę. Ania jednak nie zraziła się tym i po miesiącu miała już gotowy artykuł do swojej gazety. Wracając z redakcji potrąciło ją auto. Na szczęście nic poważnego jej się nie stało, choć musiała zostać na obserwacji w szpitalu. Kiedy dowiedziałem się o jej wypadku szybko do niej pojechałem. Dała mi klucze do swojego mieszkania i poprosiła bym przywiózł jej parę rzeczy. Ku mojemu zaskoczeniu w drzwi jej mieszkania był wbity dziwny metalowy pręt z karteczką. Napisane na niej było tylko ,,A nie mówiłem...".

Wystraszyłem się trochę, ale przyniosłem jej rzeczy, o które prosiła. Szybko opowiedziałem jej o karteczce, lecz ona mnie wyśmiała. Następnego dnia wyszła już ze szpitala i wróciła do pracy, gdyż nie wzięła wolnego. Przez dłuższy czas nie odzywała się do mnie, mimo świąt Bożego Narodzenia. W końcu 16 stycznia zadzwoniła do mnie około 18.30 żebym po nią przyjechał, ponieważ twierdziła że musimy pogadać na osobności. Zajechałem po Anię pod redakcję i po 15 minutach byliśmy u niej. Powiedziała mi wtedy wszystko. Nawiedzały ją dziwne koszmary senne, które powodowały dziwny irracjonalny lęk. Nie potrafiła nawet powiedzieć o czym właściwie śniła. Czasem zdarzało jej się że nagle zaczynała krwawić, jakby od silnego uderzenia, pokazała mi również strupy i rany które powstawały bez wyraźnej przyczyny. Zrozumiałem ją. Żyła w ciągłym strachu i bólu. Jednak po chwili naprawdę mnie przeraziła. Wyciągnęła pistolet i kazała mi ją zastrzelić. Odmówiłem, i zacząłem się cofać po jakąś broń, by ją powstrzymać, ale nie zdążyłem. Skoro ja nie chciałem jej zabić, zrobiła to sama.


#creepystory #creepypasta

@JayRG
  • 7