Wpis z mikrobloga

tldr; nie będzie bo nie i #!$%@?.

Myślałem że jak pójdę do pracy, to mi się poprawi, a tu dalej to samo.

Ile to już? 2 lata? Mniej? Więcej? Nie pamiętam ile już tkwię w tym stanie umysłu.Idzie jesień - będzie gorzej. A potem zima.

Gdzie się podział tamten tajek? Już nawet nie pamiętam jak to było kilka lat temu spędzać więcej czasu wolnego z dala od komputera. Pasuję idealnie do definicji przegrywa, tylko takiego życiowego, a nie związkowego. Ponoć całe życie przede mną. Szczerze? Nie widzę siebie za rok, a co będzie za 10? 20? Jak to nie widzę - za rok w tym samym miejscu co teraz. "Zawsze do przodu" - heh, fajnie brzmiało... kiedyś. Te wszystkie poradniki, rady, doświadczenia innych - nic nie dają. Człowiek jest świadomy wszystkiego co robi źle, co powinien zrobić, a i tak stoi w miejscu - nie robi kompletnie nic aby coś poprawić, nic. To już 7 linijka w tym małym okienku, normalnie rekord życiowy w uzewnętrznianiu się - kumple z którymi piję wódkę co weekend nie pomyśleli by nigdy, że ten śmieszkohejter może mieć #depresja Tajek? Ten co wszystkich 'hejtuje' i kręci żarty z innych? E tam, ja sobie tylko żartuję, gdyby nie to, to pewnie dawno bym zwariował. no. Trochę ironia, bo mamy w ekipie gościa który wiecznie chodzi smutny i sami nie wiemy czy ma depresję, a pomóc sobie nie da, bo każdą radę chyba odbiera jako atak na siebie

13 linijka, idzie po rekord jak siatkarze po złoto. Hehe, ale suche. Niektóre obrazki trafiają prosto w człowieka (np. ten nie dosłownie, ale tak z 1/2 można by wkleić w życiorys) Nawet nie wiem co mnie wzięło na takie uzewnętrznianie się, z doświadczenia wiem że jedyne co to zmienia, to to jak niektóre osoby cię postrzegają. Ponoć pisanie pomaga, aczkolwiek nigdy tego nie zauważyłem. Myślałem wiele razy nad jakimś blogiem do którego zlewał bym takie pierdoły, ale po co pisać skoro nikt nie przeczyta?

Po co mówić, jeśli nikt nie słucha? Uwielbiam w kilkuosobowych grupach siedzieć po cichu i patrzeć, patrzeć jak ludzie biją się o atencję, jak jedni mówią i mają #!$%@? na tych którzy nie skończyli mówić. Dlaczego na świecie jest tak mało słuchaczy? Ludzi którzy dadzą człowiekowi dokończyć zdanie, albo i esej jeśli musi. A potem dopiero się odzywają? Sam staram się innym nie przerywać, a jeśli już to przynajmniej staram się przepraszać za to że przerwałem, w końcu każdy chce być wysłuchany, prawda? Pewnie większość zna to uczucie, gdy masz coś ciekawego do przekazania komuś/innym, a dana osoba/grupa nie daje dokończyć.

Zauważyłem, że pisząc to 'coś' zrobiło mi się żal siebie, tam w środku. 22:22 - ta godzina mnie prześladuje, chociaż prędzej sam sobie to wkręciłem parę lat temu i już tak zostało

Co teraz począć, może usunę konto... Chociaż nie, nie usunę - wiem że i tak by to nic nie zmieniło, wciąż bym marnował czas w internecie. A nawet jak coś pocznę, to zaraz zakończę, w końcu już nie jeden raz próbowałem.

Mikroblog - hehe, ten wpis to nie taki mikro.

Jak już wspomniałem, idzie jesień i zima, więc zmieniłem tradycyjnie avatar na Bouliego, bo Bouli jest fajny.


#melancholia #depresja #walloftext
tajek - tldr; nie będzie bo nie i #!$%@?.

Myślałem że jak pójdę do pracy, to mi się ...
  • 3