Aktywne Wpisy
zloty_wkret +7
Taki widok z prywatnego balkonu - plus czy minus?
#nieruchomosci
#nieruchomosci
Jarek_P +69
Ale jaja, normalnie rozchodzić to muszę. Duże korpo z branży IT/Telecom, oddziały po całym świecie, w tym ileś w Europie. W branży krucho, wszyscy zaciskają pasa, więc my oczywiście też, zostaje podjęta decyzja o zamknięciu jednego z istotnych ośrodków, położonego na terenie Niemiec, osoby tamże zatrudnione alokowane w miarę możliwości, a że możliwości takie sobie to w większości uścisk dłoni przełożonego i życzenia powodzenia w dalszym życiu zawodowym - no wiadomo.
Problem
Problem
"Trzeba umieć odróżniać deklaracje polityczne od możliwości militarnych.
Czy wojska FR są w stanie dojść do Dniepru w dwa tygodnie?
Oczywiście że tak!
Dlaczego więc tego nie zrobią? Kwestia potwornych kosztów.
Wojska wkraczają na teren obcego terytorium jedynie w dwóch sytuacjach: albo w celu zniszczenia wojsk przeciwnika albo w przypadku chęci okupacji terytorium. Nie ma innych opcji - nie robi się tego gdy chcę się kogoś nastraszyć czy ukarać. Ten scenariusz może być realizowany o wiele łatwiej za pomocą uderzenia rakietowo-lotniczego. Po co jechać czołgiem parę dni jesli można dolecieć samolotem w 2h?
Mamy więc doczynienia z klasycznym putinowskim trololo.
W kwestii natomiast kosztów takiej intruzji:
Rosja utrzymuje vis-a-vis Charkowa znaczne siły uderzeniowe. To są ugrupowania Lgov i Biełgorod składające się z obu reprezentacyjnych dywizji: 2 Tamańskiej i 4 Kantenmirowskiej oraz 106 Powietrznodesantowej i 6 Pancernej Brygady. To są znaczne siły i już w kwietniu miały zdolnośc do wtargnięcia.
I tu warto pamiętać o relacji atakujący-obrońca. Napastnik dokonuje wejścia jedynie pod warunkiem, że jego siły gwarantują wykonanie zadania czyli są znacznie większe niż siły obrońców. Zaskoczona (wtedy) lub rozbita (obecnie) armia Ukrainy nie byłaby w stanie się obronić. Gdyby Ukraina miała czas na przygotowania ugrupowania obronnego to siły napastnika musiałyby być znacznie większe - aż do poziomu saturacji. Na nas są jeszcze za cieńcy. I własnie dlatego nasz program modernizacji technicznej jest wtórny wobec ich programu. Oceniamy ich potencjał i budujemy nasz we własciwej relacji.
Ta własnie logika podpowiada, że do ataku dochodzi jedynie wtedy gdy napastnik dysponuje przewagą gwarantującą osiągnięcie zakładanych celów - ale oznacza to także, że wie o tym obrońca i nie podejmuje wtedy walki.
Właśnie dlatego w wojnie obronnej kładzie się taki nacisk na manewr i zdolność do przejęcia inicjatywy we właściwym czasie. Nikt nie rozmieszcza sił wzdłuż granicy, nikt nie walczy z przeciwnikiem w wybranym przez niego miejscu i czasie. Siły obronne znajdują się zawsze skoncentrowane w głębi ugrupowani - i czekają. Czekają na moment słabości napastnika, na odsłonięcie, rozciągniecie, na utratę inicjatywy - i wtedy atakują. A taki moment w dynamice działań musi nastapić. U nas taką rolę spełniają ciężkie siły pancerne na Leopardach, średnie siły manewrowe na pływających kołowych Rosomakach i brygady powietrznomanewrowe. Zejść z uderzenia, opóźniać, wymanewrować i uderzyć. Właśnie dlatego chcemy śmigłowców i pływających wozów bojowych. Chodzi o zdolność do manewru.
Ukraińcy popełnili błąd wchodząc ze swoimi siłami w pobliże granicy - i siły te zastały rozbite szybkim uderzeniem w momencie wybranym przez Rosjan. Utracili inicjatywę - za sprawą polityki, ale jednak. I własnie dlatego nie było ciężkiego sprzetu pod Mariupolem. Dziennikarze całego swiata się dziwili - dlaczego nie widać czołgów? Gdzie nasza armia? A armia była - tylko tym razem rozmieszczona właciwie. I dlatego Mariupol ocalał - Rosjanie nie mieli jak zniszczyć obrońców i nie ryzykowali obejścia miasta.
Właśnie dlatego Putin używa takiej fantasmagoryczno-retorycznej formuły - Kijów w "dwa tygodnie". Bo nikt go nie pyta o militarne konsekwencje.
A jak mogłoby to wyglądać w praktyce.
Rosjanie wchodzą na Ukrainę, siły główne omijają duże miasta, eliminują pozostałoci sił ATO i prą w stronę Dniepru. Po dotarciu do rzeki nastepuje przegrupowanie i przygotowanie do uderzenia na Kijów w celu wymuszenia akceptacji politycznej dla zmian - jeśli jest to jeszcze konieczne.
I nie mam wątpliwości, że do Dniepru by doszli szybko, może nawet do Kijowa. Siły Ukraińskie powinny im schodzić z linii - tak aby zachowywać zdolność do przejęcia inicjatywy w dogodnym momencie.
I wtedy zaczęłyby się problemy. Siły uderzeniowe znalazłyby siię setki kilometrów w głąb wrogiego terytorium. Każda brygada potrzebuje 100 ciężarówek dziennie by prowadzić działania. Potrzebuje zaopatrzenia, amunicji i paliwa. To są setki ciężarówek dziennie. Trzeba zakładać bazy logistyczne, trzeba uruchomić kolej. Szlaki komunikacyjne należy ochraniać, każdy konwój i pociąg wymaga eskorty, bazy logistyczne, lotniska, centra dowodzenia - to wszystko wymaga ochrony i ludzi. Nie da się tego zrobić bez lotnictwa. Na 20 000 ludzi w jednostach uderzeniowych przypadać musi kolejne 2x, 3x w logistyce i zabezpieczeniu. A biorąc pod uwagę konieczność utrzymywania znacznych sił na innych odcinkach granicy i Krymie robi się straszny problem. I widocznie nie mogą tego zrobić bo nie robią.
A najciekawsze dopiero się zaczyna - jak kontrolować wrogą ludnośc? Pierwszy miesiąc jest lajcikowy, ale póxniej brakuje emerytur, brakuje pracy i pensji, gdzieś poborowy Sasza po pijaku narozrabiał, okradł i zgwałcił. Nie ma na świecie armii, która ten problem umiałaby dziś rozwiązać. Batalion w walce to potega - batalion rozbity na posterunki kontrolne i blokposty to zapowiedż klęski. Każdy taki posterunek (w sile min plutonu) mógłby zostać zaatakowany w dowolnym momencie przez siły npla. To jest klasyczna utrata inicjatywy. Zamiast strzelać zaczynamy czekać, aż zaczną strzelać do nas. I dokładnie to się stalo z siłami ATO. Taki sam los czekałby okupantów rosyjskich.
I właśnie dlatego Rosjanie prowadzili od poczatku operacji wielką akcję rozpoznawania terenów "przyjaznych" lub "mniej wrogich". Pierwsza część konfliktu to była wielka akcja rozpoznawcza. Rosjanie uruchomili wielką operację dywersyjną i agenturalną w celu jednoznacznego zdefiniowania ukraińskich obszarów wrażliwych. Testowano i Mariupol i Odessę i Charków i inne miasta. Gdyby nie postawa ich mieszkańców wtedy - dziś siedzieliby sterroryzowani w piwnicach.
Tereny objęte dziś kolejną fazą operacji to te tereny dla których analizy wykazały akceptowalny poziom niechęci dla Rosjan. Każdy inny obszar wymagałby (po przeprowadzeniu klasycznej i zapewne zwycięskiej operacji militarnej) niemozliwej do przeprowadzenia operacji okupacyjnej.
Kaukaz wymaga stałej obecności 11 brygad - na okupację 1/4 Ukrainy sił nie wystarczy.
Inna sprawa, że sytuacja jest dynamiczna i próbkowanie woli mieszkanców będzie trwało - i jeśli okaże się, że jakiś kolejny obszar wykaże potencjał do "taniego okupowania" - to tak się stanie.
Tak więc zgoda, że Kijów w dwa tygodnie. Tylko, że już się nie da stamtąd wrócić.
Obie strony są dziś w klinczu. Przy czym niestety to Rosjanie mają inicjatywę.
Myślę, że ci ostatni spróbują wprowadzić do gry nowy wymiar - w postaci lotnictwa, stopniowo "wymuszając" aprobatę dla swobodnego używania przestrzeni powietrznej ŁRL/DRL z docelowym zakazem dla analogicznych poczynań Ukraińców. Na miejscu Ukraińców nie remontowałbym dziś czołgów tylko systemy przeciwlotnicze.
Drugim elementem będzie militaryzacja Krymu. W tym przypadku Ukraina nie powinna odtwarzać floty tylko zdolność do akcji dywersyjnych z morza.
Oczywicie widać także wyraźnie słabe strony Rosjan. Gwałtowny wzrost wydatków w przyszłych latach czy przeniesienie nacisku na siły WDW to oznaki słabości pewnych elementów stanu obecnego i próby zniwelowania tych luk. Ukraińcy też to widzą - oby nie zabrakło im tylko determinacji."
#ukraina #rosja #wojna #wojsko
@biczplis: Tak.
A tak w ogóle to "nie ma dowodów, że Rosjanie są na Ukrainie, co to za bzdury?!"
@stahs: nie byłbym taki pewien... wyciąganie ludzi z jednostek bez ładu i składu, wysyłanie ich na Ukrainę? Taka jednostka traci efektywność, nawet jak zginie 5% składu. Strata jednego czołgu z załogą jest lepsza, niż wyciągnięcie z 4 czołgów po jednym członku załogi. Zamiast 3 czołgów z wyszkoloną i zgraną załogą, mamy 4 czołgi z rozbitymi załogami i dosztukowanym uzupełnieniem.
@stahs: Samoloty mają niezaprzeczalną wartość bojową od 100 lat, potrzebowały 10 na udowodnienie tego. Drony są "na rynku" od ilu? 30-40? I nadal są duże kontrowersje.
Czy któraś ze stron konfliktu posiada drony inne niż tylko rozpoznania? Jeśli tak to czy ich wgle używano?
Czy dane przekazywane w czasie rzeczywistym są użyteczne np dla artylerii, która jednak orała w tym konflikcie mocno? Wszystko można tłumaczyć tylko zdrajcami, wywiadem czy satelitami (tutaj dane szły raczej pośrednio) ale nie znaczy to, że drony tam nie śmigały i nie miały wpływu czy też wpływu znacznego ;)
Komentarz usunięty przez autora