Wpis z mikrobloga

Najlepsze rzeczy spotykają mnie od ludzi "straconych", bo w są w stanie zrobić wiele i przez naznaczenie życiem niektórzy (bo większość niestety pozostaje po złej stronie) dają aż za dużo.

Zatrudniłem niedawno takiego Mariusza, 44 lata na karku, zębów brak, ale nie od picia, ale od biedy w rodzinie. Ogólnie taki domorosły mechanik samouk, zajmował się naprawą kosiarek, jakichś maszyn - radził sobie całe życie jak mógł, ale jak właśnie kosiarkę mu zawiozłem, to słysząc o robocie się ucieszył. Dostał ją, bo potrzebowałem kogoś na składanie.

Pracuje tu już 2 miesiące, w sumie nadal się uczy, bo dostał w sumie aż nadto odpowiedzialne stanowisko, gdzie trzeba doświadczenia, ale ile ten gość zrobił dookoła. Do tej pory jak coś się prostego zepsuło to telefon, przyjeżdżają, 5 minut patrzenia, 3 minuty pracy, 200zł proszę, do widzenia (a za tydzień znowu nie działało).

Odkąd przyszedł wszystko robi sam, ja nie wiem jak on się uchował, pewnie to niezadbanie sprawia, że nikt go nie chce, ale potrafi absolutnie wszystko. Zepsuł się kompresor (a u mnie prawie wszystkie maszyny pod ciśnieniem), oddałem do serwisu, odpowiedź - nara, nie zrobimy, zawiozłem do znajomego mechanika - będzie kosztowało 500 złota, więc #!$%@? się, wolę już nowy kupić niż tyle bulić na naprawę starocia. A ta chłopaczyna stworzyła w 2 godziny jakiś skomplikowany system kabli i... działa od dwóch tygodni idealnie, nawet lepiej niż wcześniej, bo nie trzeba spuszczać z butli nadciśnienia aby się ponownie włączył. A jak mu odpaliłem 2 stówki za to, to nieco zmieszany mi 150 chciał oddać sądząc, że grubo przesadzam ;p Chyba nawet nie czaił ile mi kasy zaoszczędził. Oczywiście wcisnąłem mu w kieszeń kurtki, bo przyjąć nie chciał.

To co ma robić i do czego został zatrudniony robi nadal dużo za wolno, ale wiadomo, tu trzeba czasu i doświadczenia, ale ledwie 2 miechy i naprawił i usprawnił tyle rzeczy. #!$%@? "makgajwer", jak zobaczy coś co można uruchomić to mu się iskierki w oczach pojawiają. Jak zepsuła się maszynka do cięcia (spalony silnik), to okazało się, że nie muszę kupować, bo przywiózł od siebie silnik od jakiejś pralki, porobił co trzeba, pospawał, poucinał i woala, maszynka do cięcia działa sprawniej, nie przegrzewa się i ma idealną prędkość. Za to nie dostał nic, ale jeszcze nie wie, że w wypłacie dostanie bonus jak cholera (czekałem, czy to będzie działało dłużej niż dzień, a działa idealnie i dużo lepiej, bo nie przegrzewa i można pracować non stop) ;)

Normalnie nigdy nie miałem pracownika, który w tak krótkim czasie kupił mnie całkowicie. Dodatkowo jest przecudownym bezzebnym mikrusem który jest tak pocieszny, że samą swoją obecnością sprawia, że wszystkim przyjemniej się pracuje. Jest zwyczajnie strasznie pocieszny ;) I nie potrafi nic zrobić nie mówiąc do siebie na głos. Gada z samym sobą cały czas. Pierwszy raz polubiłem pracownika na takim poziomie. #firma #oswiadczenie #nocnazmiana
  • 48
  • Odpowiedz
  • 119
@vivo: jak juz oszczędności zaczniesz liczyć w dobrych tysiącach, a gościu tempa nie zmieni to zafunduj mu protezę.
  • Odpowiedz
@vivo mimo wszystko radziłbym uważać z tempem nagradzania go za zasługi.

Mam na myśli to, żebyś się za bardzo nie rozpędził bo jest masa ludzi na tym świecie którzy potrafią wykorzystać fakt, że Mariuszowi się wiedzie i chłopak zostanie z niczym.

Idealnym rozwiązaniem byłoby os razu nauczyć go jak zarobioną kasą operować, no ale to nie dziecko tylko 44 letni mężczyzna.
  • Odpowiedz
@vivo: Przypmniało mi się #coolstory z pracy ojca (budowlanka), pracowali w Niemczech i mieli w ekipie takiego Władka ze wsi spod Gorlic. Władek był wszystkiego ciekawy, jak ktoś z ekipy kupił sobie auto w Reichu, to Władek od razu chciał zaglądać pod maskę i grzebać w silniku (jak kupił własny samochód to rozkręcił od razu), ale kumple się bali cokolwiek dać mu dotknąć - choć jakąś tam sławę jako złota rączka miał, dom sobie sam zbudował, wszystkie instalacje zrobił, itp.

Pewnego dnia kładli beton i używali megawypasionej maszyny sprowadzonej w tym celu z Włoch (coś takiego: http://www.wykop.pl/link/1943330/maszyna-do-ukladania-betonu/ ). Już wtedy mieli opóźnienie projektu, no ale Włosi dowieźli maszynę, to kładą, kładą, po dwóch godzinach maszyna zdechła. Włoch nie potrafi naprawić, ściągany na szybko niemiecki serwisant też nie, a Władek się zaczyna niebezpiecznie interesować tematem.

- Władek, co ty #!$%@?, weź to zostaw - mówią
  • Odpowiedz
@vivo: Mi też się przypomniała historia, jak zepsuła się sklejarka na zakładzie. Przyjechali panowie z włoch i orzekli, że dupa, nie naprawią na gwarancji bo nie prawidłowo użytkowana, ewentualnie mogą dać zniżkę na nową.

I wiecie co? Zakładowy Mechanik zapytał tylko czy mają taką a taką część i taki a taki klucz. Macie? No to przynieście.

Dzisiaj pan mechanik jest jednym z 4 serwisantów z Polski tej firmy.

Skończył szkołę
  • Odpowiedz
@vivo: pozytywna historia cumplu! wdzięczność ludzka jest chyba najlepszą rzeczą jaka może spotkać człowieka w życiu :). pozdrawiam
  • Odpowiedz