Wpis z mikrobloga

Ledwo zipię. Siedzę w kuchni, pije herbatę z odrobinką spirytusu i patrzę to na zszokowany pysk

mego gościa to na miejsce gdzie jeszcze wczoraj stał telewizor. Telewizor marki SONY. Ale po

kolei....

Z Siwym zameldowaliśmy się na dworcu punktualnie. Okazało się, ze autokar ma opóźnienie i

jeszcze godzinka nas czeka. Poszliśmy więc na piwo i śniadanie do baru Magda na PKS-ie. Tam

to tez uzgodniliśmy, ze gość gościem, ale na mecz umawialiśmy się od miesiąca i nic nam nie

przeszkodzi w fetowaniu awansu Polaków na MŚ. Siwy jeszcze spotkał kumpla, który obecnie

zajmuje się zawodowo stręczycielstwem i po chwili zostały nam przedstawione Dolores i Rosa, a

w mym portfelu pojawiła się karta rabatowa.

Autokar przyjechał piękny, taki dwupoziomowy. Ludzie z kwiatami, dzieci płaczą, baby

machają, chłopy się cieszą, a my z petami w ryjach siedzimy na murku. Tylko nam czachy

błyszczą, a Siwemu jeszcze pysk dodatkowo. Zacząłem wypatrywać tego "naszego", ale nikt mi

nie pasował. Kilku Afrykańczyków, stare baby i stare chłopy. Dwóch było młodych, ale polecieli

od razu do jakiś lasek. Siwy mnie szarpnął:

"Ty, co ten kominiarz tak na nas lipi?”.


Nie zdążyłem mu odpowiedzieć, bo usłyszałem z boku :

" Psieprasiam, Rysiek?”.


Obróciłem się i.. myślałem, ze z murku spadnę. Przede mną stał murzyn.... Czarny jak noc na Ukrainie. Ja #!$%@?ę, ale mnie

Żonusia urządziła. Dobre pięć minut nie mogłem słowa wymówić. Siwemu pet wypadł z

wrażenia. #!$%@?, co robić?! Nie wypieprzę czarnucha do hotelu, bo się Joasia #!$%@?. A ten stoi

i kły szczerzy, ludożerca #!$%@?.

Gdy pierwszy szok minął, wybełkotałem, że tam stoi nasz CAR i kiwnąłem na niego łapą.

"Chodźmy...".


Ludzie na nas się patrzyli jak na kosmitów. Dwóch Łysych kolesi o twarzach

weteranów afgańskich, a miedzy nimi asfalt w garniturze i z walizką skórzana.W samochodzie nie odzywaliśmy się słowem. Lipiłem cały czas do lusterka, czy to aby nie sen.

Ale to była jawa, a raczej czarna zjawa. Siedział tam z tyłu koło sterty gazet TEMPO i z twarzą

niewiniątka podziwiał Kraków. #!$%@? mac...

Siwy zapragnął zmienić tą grobową cisze i włączył magnet. Akurat leciał YOUNGLAND i

kawałek THANK GOD I`M A WHITE BOY. Szybko się zorientowałem, że możemy popełnić

pewne fau pais i pstryknąłem na Radio Wanda. Ci to 24 h/d Disco polo puszczają. Kunta Kinte

coś tam mruczał pod nosem, pewnie jakieś czary. Zastanawiałem się czy gdzieś do Army shopu

nie podjechać i mu kominiarki nie kupić, bo #!$%@? mi sąsiadów wystraszy.

Pod blokiem na szczęście dużo ludzi nie było, sąsiadka z pudlem i kilka bachorów spod czwórki.

Baba się przeżegnała, no tak Antychrysta przywlekliśmy w tym tygodniu. Dwa tygodnie temu

tajemnicze beczki, a dziś ten czort. śak wysiadł, rozglądnął się i kiwając łbem pieprzył, że mamy

"tre żoli" na osiedlu. Nie wiem czy mamy tak bardzo pięknie, ale pewnie podlizać się chciał.

Niech ja, #!$%@?, ta jajcarę Joasię dorwę.

Siwy uciekł do chaty, jeszcze mu zdążyłem tylko powiedzieć, żeby milczał przez chłopakami.

Wstyd jak #!$%@?.

Lew jak zobaczył dzikiego spieprzył do kuchni i polał się na środku. Szlag mnie trafi z tym

kundlem. Pokazałem czarnemu gdzie ma kimać i jak łazienka wygląda. Znów pieprznął swoje

"tre żoli" i poszedł do kibla. Ja #!$%@?, muszę kupić jakieś środki dezynfekuje. Pozaraża

wszystkich jakimiś choróbskami tropikalnymi. Ledwie się rozpakował, przylazła Monika,

oglądnąć Francuza. Ledwie się od śmiechu powstrzymała, patrząc na moja minę. Dziki siedział

już w kuchni i żłopał sok, który mu dałem. Coś tam zaczęli gwarzyć po angielsku, i

dowiedziałem się, że Żak przyjechał zorganizować jakieś biuro, czy coś. I że jest plastykiem. Ja

siedziałem i zastanawiałem się, co dać do żarcia, co ONI jedzą. Bananów nie mam, kokosy

drogie jak fiks a Lwa nie poświęcę, żeby koleś mógł się nażreć. Przypomniałem sobie o

pomidorowej Mamusi, ech... wpieprzył dwa talerze i tylko gałami wywracał z zachwytu. Monika

polazła, więc przeszliśmy do części oficjalnej. Były pieniążki ( dużo!) i szaliki i.. list od Joasi.

"ble, ble, ble... przepraszam, Ŝe Ci nie mówiłam, ale... coś tam, coś tam.... pokaż mu Kraków,

zabierz na piwo... itp, itd". Gdzie ja go #!$%@? na piwo wezmę ?!

Na migi Dzikiemu wytłumaczył ze dziś

" Polska kamanda z Ukrainian kamanda mecz igrajut" i


że

" druzja przyjdą polipić w TV".


Pokiwał łbem, że kapuje i spytał się czy może się wykąpać i

chwilę zdrzemnąć. A idź w cholerę.... tylko posprzątaj po sobie.

Polazł do łazienki i już kumple przyleźli.

"he he, ponoć masz małpę na chacie, pokaż dzikiego".


Kazałem im przyjść później, przed meczem, jeszcze Ryżemu wręczyłem Lwa ze smyczą, bo

biedak aż się roztrząsł z nerwów. Lew oczywiście.

Gdy Kunta spał, rozrobiłem "tatę z mamą", tak na ząb - 3 literki i wsadziłem do lodówki, niech

się przegryza. Dziki w łazience już ulokował swe bety. Kurna, bogaty chyba. Flakon CALVIN

KLINE, maszynka do golenia PHILIPS, ręczniczek PSG - zajebisty, chyba mu go skrobnę.Zadzwoniłem do mamusi, z pretensjami, że to spisek i zamach na moje życie. Przecież taki

Afrykańczyk to pół człowiek pół zwierze, gotów mnie w nocy zajść i gardło poderżnąć. Będę

musiał z nożem spać...

#coolstory #heheszki #gimbynieznajo #klasyk #plankton
  • Odpowiedz