Wpis z mikrobloga

Mirki, mam na 100% poważne pytanie: po co mieć dzieci?

Trzeba na nie poświęcić niewyobrażalne ilości czasu, energii i pieniędzy. Utrudniają życie zawodowe, towarzyskie i seksualne. Rodzice nieziemsko się z nimi użerają, a one i tak do dwudziestego któregoś roku życia są niewdzięcznymi #!$%@?. Pytam na 100% serio, kto świadomie skazałby się na coś takiego?

Ja osobiście widzę dwa potencjalne powody:

1) opieka na starość. Robimy dzieci, by ktoś mógł się nami zająć na stare lata. Smutne, bo po pierwsze istnieją domy spokojnej starości z wyspecjalizowaną kadrą, a po drugie te same dzieci, które miały się opiekować rodzicami, same wysyłają ich do takich domów.

2) uniknięcie samotności w wieku średnim i etykietki "starego kawalera/starej panny". Robimy dzieci, bo w okolicach trzydziestki kończy się szalona młodość i wszyscy nasi znajomi tworzą rodziny i płodzą dzieci. Chcąc uniknąć wcześniej wymienionych etykietek czy też bycia "dużym dzieckiem", sami idziemy zgodnie z prądem. Niektórzy nazywają to "zegarem biologicznym". Najprościej w świecie robimy dzieci, bo inni je robią.

Przepraszam za ewentualny gimbazjalny wydźwięk tego wpisu i proszę o poważne odpowiedzi (heheszkowe komentarze będą usuwane).

#dzieci #rodzice #rodzina #pytanie #pseudorozkminy
  • 2
  • Odpowiedz
@inspektor_erektor: osobiście podchodzę do sprawy w ten sposób, że nie chce mieć dzieci w młodym wieku. Planuje przyszłościowo w wieku około 35-40 lat. Dlaczego? Ponieważ cały swój dorobek, na który pracowałem przeć całe życie wole oddać dzieciakowi, które na pewno pokocham, poszanuje i trochę będzie mu łatwiej wejść w dorosłe życie aniżeli naszej władzy,jakiemuś urzednikowi, dyrektorowi etc.
  • Odpowiedz
Nie wszystko co robimy, robimy po to, by coś zyskać w zamian. Czasem coś daje taką satysfakcję czy radość, że samo w sobie jest już nagrodą. Tak to jest z dziećmi.

Pewnie, że nie jest łatwo, szczególnie, gdy się poważnie podchodzi do kwestii ich wychowania, ale satysfakcja ogromna, towarzystwo pierwsza klasa, mnóstwo miłości danej i otrzymanej.

Nie myślę o moich dzieciach jako o czymś co ma mi się zwrócić. Są cudowne teraz
  • Odpowiedz