Aktywne Wpisy
Mirki... potrzebuje wsparcia.
Ale od początku:
Akt I
Wziąłem ślub z kobietą, którą kochałem. Dwa włoskie charaktery, częste kłótnie ale jakoś zawsze to było. Zawsze się pogodziliśmy, chociaż ona lubiła rozdrapywać rany i wyciągać brudy sprzed lat.
Dzień po WSPANIAŁYM weselu mieliśmy w domku wynajętym takie przyjęcie dla najbliższej rodziny. No i tam... w sumie siedziałem z rodziną, piłem piwo, było bardzo miło. Niestety, żonie coś nie pasowało i była taka do mnie trochę oschła, ale olałem bo zawsze o coś chodzi jej (w sensie o pierdołę).
Ale od początku:
Akt I
Wziąłem ślub z kobietą, którą kochałem. Dwa włoskie charaktery, częste kłótnie ale jakoś zawsze to było. Zawsze się pogodziliśmy, chociaż ona lubiła rozdrapywać rany i wyciągać brudy sprzed lat.
Dzień po WSPANIAŁYM weselu mieliśmy w domku wynajętym takie przyjęcie dla najbliższej rodziny. No i tam... w sumie siedziałem z rodziną, piłem piwo, było bardzo miło. Niestety, żonie coś nie pasowało i była taka do mnie trochę oschła, ale olałem bo zawsze o coś chodzi jej (w sensie o pierdołę).
Jaki jest wasz największy lęk / fobia?
Dorzucam rysunek, który namazałem w paincie i teraz przechodzę do sedna:
Wczoraj wyjeżdżałem z placówki mojego banku. Musiałem wycofać z pomiędzy 2 samochodów, pomiędzy drzewami. Widoczność ograniczona, na chodniku dużo ludzi, samochody jeżdżą ulicą. Wykręcałem, jak na rysunku, tyłem w lewo, a potem prostuję i odjeżdżam. Z lewej widać końcówkę skrzyżowania, z przejściem dla pieszych, ze światłami. Widać rodzinkę w zaznaczonym miejscu (dosłownie na krawężniku).
Cofam powoli po chodniku, dojeżdżam do jezdni, przepuszczam samochody, patrzę w lewo - pusto, z prawej - pusto, kolega mówi - jedź, upewniam się - nikogo za mną nie ma, pomału wykręcam w lewo, w prawym lusterku zaczynam widzieć ową rodzinkę stojącą na krawężniku. Okej cofam szybciej, bo z prawej już nadjeżdża samochód, więc muszę wykręcić, jemu zrobić miejsce. Zerkam w lewe lusterko - nie ma żadnego niebezpieczeństwa, zerkam z przodu - o nic nie #!$%@?ę, zerkam na szybciora we wsteczne, zerkam znowu w prawe lusterko - nic nie widać.
I nagle słyszę krzyk z mojej lewej strony, dochodzący z chodnika, jakaś baba z zakupami stanęła wryta i krzyczy: "O MÓJ BOŻE!". Ja na nią patrzę ("WTF?") a za chwilę zza mojego samochodu wybiegają dzieciaki, a za nimi rodzice.
No #!$%@? mać. #zelaznalogika , wchodzić, PRZEBIEGAĆ przez jezdnię za COFAJĄCYM samochodem i nadjeżdżającym z prawej drugim samochodem (zaznaczyłem na rysunku).
#!$%@?łem się niemiłosiernie, bo naprawdę małe dzieciaki to były, ale były z rodzicami, więc do #!$%@? nędzy, ktoś dorosły powinien pomyśleć czy można wejść pod cofający samochód.
Z drugiej strony wina pewnie byłaby moja, bo nie miałem oczu w dupie i dookoła głowy i nie zachowałem odpowiedniej uwagi...
Nie słyszałem, żeby ktoś coś krzyczał oprócz babki, nie było newsów w gazecie, więc chyba wszyscy żyją.
Taguję #logikaniebieskichpaskow bo jak tatuś myśli?
Taguję #polska bo gdzie indziej wchodzi się pod koła cofającego pojazdu
Taguję ##!$%@? bo się #!$%@?łem, bo krzywda mogła być wielka
Taguję #gorzkiezale bo jak wyżej...