Wpis z mikrobloga

Siedzimy nad brzegiem stawu, pod rozłożystą wierzbą, która to osłania nas przed pokrapującym deszczem.

Między naszymi palcami krąży roleks z mulącego skuna.

Pijemy piwko i podgryzamy chrupiące bagietki z marketu.

Do brzegu podpływa kaczka; Rzucam jej kawałki bagietki, a mój towarzysz, Marek gapi się tępo na sytuację. Wyciąga rękę i wskazując palcem na kaczkę, mówi poważny tonem:

-To.

-Co? -odpowiadam

-Co to jest?

-Zwierzak.

-Powiedz mi więcej.

-Ptak.

-Jak ten ptak ma na imię?

-#!$%@?, Marek, czy uważasz że znam imiona wszystkich ptaków w okolicy?

-Nie o to mi chodzi. Jest ptak co imię ma gołąb, a ten ptak jak?

-A... o to Ci biega. Kaczka. -oświecam skutego towarzysza.

-Z tą kaczką, jest coś nie tak. Coś złego, groźnego dla niej.

-Co jest nie tak? Wygląda jak zwykła kaczka. Śmierć z głodu jej raczej nie grozi. Patrz, o, jak #!$%@? bagietkę. Wody też ma raczej pod dostatkiem.

-No właśnie. Ten deszcz pada, wody co raz więcej. Ona jest co raz głębiej, w tej wodzie.

-Marek, zbierz się do kupy i powiedz, o co Ci w końcu chodzi z tą kaczką.

Marek zamyśla się na dłuższą chwilę, po czym mówi poważnym tonem.

-Myślę, że ona tonie.