Wpis z mikrobloga

Mirki, opowiem Wam historię jaka przydarzyła mi się w czasie studiów. Po czwartym semestrze studiów (budownictwo) musieliśmy odbyć obowiązkowe praktyki w biurze projektowym lub na placu budowy. Ja wybrałem plac budowy - stwierdziłem, że będzie się wiecej działo i przynajmniej się elegancko opale na polaka-cebulaka.

Praktyki w pewnej firmie na mazowszu załatwił mi kumpel ojca i dodał, że jak się dobrze spiszę to możliwe, że będą chcieli mnie zatrudnić, bo wtedy strasznie potrzebowali inżynierów. Trafiłem dość fajnie, bo na budowę basenu - duży obiekt, dużo się działo. stranie jarały mnie koparki i roboty ziemne xD

Pierwszego dnia spotkałem się z niejakim Krzychem, młody chłopak, zaraz po studiach. Miał mnie wprowadzić i powiedzieć co i jak, przedstawić kierownikowi budowy, inspektorowi nadzoru inwestorskiego i paru ochroniarzom. Nim jednak przedstawił mnie kierownikowi powiedział tak:

- Słuchaj, Anon. Jakby co to ten kierownik to trochę dzwiny człowiek. Łatwo go #!$%@?ć i wtedy masz #!$%@?, bo kolo ma znajomości. Najlepiej jakbyś się w ogole się nie odzywał nie pytany. Broń boże żebyś się wymądrzał.I zwracaj się do niego per "Panie Kierowniku Grzegorzu".

- Spoko, Krzychu. Czaję bazę.

- A i jeszcze jedno - dodał Krzychu - Pana Kierownika Grzegorza strasznie #!$%@? jak ktoś puszcza muzyke z radia, albo sobie coś nuci i pogwizduje. Chłopaki już wiedzą, że muszą pracować bez muzyczki, ale lepsze to niż #!$%@? Grzegorz. Uwierz mi.

No to poszliśmy. Kierownik kręcił się po placu budowy doglądając robót. Facet dość tęgiej postury, wysoki. Ubrany był, jak to kierownik, w biały kask a na twarzy miał duże ciemne okulary przeciwsłoneczne. Na jego twarzy gościł wystylizowany zarost. Na pierwszy rzut oka mógł mieć z 40-45 lat.

Krzychu podszedł pierwszy, za stałem z boku.

- Panie Kierowniku Grzegorzu to jest Anon i będzie u nas odbywał praktykę. Ja mu wszystko pokaże co i jak. Dostał już kask i strój roboczy więc nie trzeba się o nic martwić.

Kierownik z posępną miną tylko skinał głową. W tym momencie poczułem wibrację w kieszeni i na ogoło rozbiegł się dźwięk polifonicznego dzwonka (motyw z filmu Gliniarz z Beverly Hills) mojego telefony Sony Ericsson T68i. Dostrzegłem tylko przestraszoną minę Krzycha i #!$%@?ą twarz Kierownika, który szedł stanowczym krokiem w moją strone.

- Ostatnie ostrzeżenie! - uciął krótko i odszedł

Przerosiłem zdziwiony, bo przecież nic wielkiego się nie stało. Krzychu chwilę potem podszedł do mnie i powiedział, żebym lepiej już na dzisaj skończył, bo mogą być problemy. Wyszedłem z placu budowy.

Przez następne trzy dni starałem się unikać Pana Kierownika i nawet mi to wychodziło. Nie zlaliczyłem żadnej wtopy i było OK. Do czasu...

Piątego dnia praktyk, jak jechałem autem, to w radiu leciała moja ulubiona piosenka - Bohemian Rhapsody zespołu Queen. Ten utwór zawsze wkręca mi się w głowę i potem go nucę bez przerwy. Zdawałem sobie jednak sprawę z tego jakie to niebezpieczeństwo nucić coś przy Panu Kierowniku i przez cały dzień się powstrzymywałem. Pod koniec dnia zachciało mi się siku. Poszedłem do toi-toia na uboczu placu budowy. Pewien, że nikt mnie nie usłyszy sikałem i zanuciłem/zaśpiewałem: Mamaaaaa uuUUuuUUuuuu, aj dont łona daaaaj. Skończyłem sikać i otworzyłem drzwi toi-toia.

Zaraz przy drzwiach do kibla stał wkuriony Pan Kierownik i powiedział:

- Mam cie #!$%@?! Co za guwno tam nuciłeś złamasie?!

- Panie kierowniku Grzegorzu - byłem przestraszony jak nigdy w życiu - nuciłem Bohemian Rhapsody zespołu Queen.

- #!$%@?, co za beznadziejne gówno - powiedział #!$%@? - jak się nie znasz na muzyce to zamknij dupe frajerze.

- Ale Panie Kierowniku, Bohemian Rhapsody to jeden z najznakomitszych utworów w historii całej muzyki. Nie tylko ja tak uważam, ale też...

Nagle Kierownik zaczał mnie dusić swoimi wielkimi, silnymi dłońmi. Palce jego lewej ręki były nadludzo silne. Przed moimi oczami widziałem gryms złości na jego twarzy i te czarne okulary przeciwsłoneczne. Niemyśląc długo, zacząłem wymachiwać rękami i szarpać się. W pewnym momencie moja ręka uderzyła w głowę i strąciła kask Kierownika. Moim oczom ukazała się gładko ogolona głowa. Gdy teraz spojrzałem, odrazu zrozumiałem kim jest kierownik. Był to Grzegorz Skawiński. Lider i założyciel polskiego zespołu Kombii. Odrazu zaprzestałem oporu i dalszego szarpania. Czułem jak powoli tracę przytomność... Odpływając usłyszałem tylko: Naaasze raaaan deee wuuuuu #!$%@? i zobaczyłem ciemność.

Gdy się obudziłem była już noc. Znajdowałem się w kontenerze z gruzem. Szykbo stamtąd uciekłem, przeskoczyłem przez ogrodzenie i pobiegłem do domu. Nigdy już nie wróciłem na plac budowy ani nie włączyłem TVP2, gdzie zespół Kombii bardzo często gościł. Zmieniłem kierunek studiów z budownictwa na europeistykę...

#pasta #coolstory #heheszki
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach