Wpis z mikrobloga

Znów na Węgry los mnie rzucił, okrutny. Siedzę sobie w budapesztańskim metrze, a tu widzę - naprzeciwko mnie Monika Olejnik, z czarnymi włosami co prawda, ale ona jak żywa. Patrzę się na nią z rozdziawioną gębą - ona opalona, w białbym trampkach, minijeansach, ciemnej półkoszulce. Rzuca wokoło siepokojne spojrzenia; patrzy na mniem, widzi że się na nią gapię, poprawia więc włosy i wysiada zaraz na przystanku.

Ja za nią, odwraca się co chwila, znowu mnie widzi, widzi że za nią idę, więc wdrapuje się błyskawicznie na drzewo, skacze na dach dworca, stamtąd po pomnikach i wieżyczkach w nieznanym kierunku pomyka wariatka. Ja się nie poddaję: wsiadam w swojego Astona Martina, rozpędzam sie i wjeżdżam na jakiś dach jakiegoś budynku, odrywam się od gzymsu i lecę nad miastem, korzystając ze skrzydeł, które mi wyrastają z drzwiczek auta. Olejnik na to wyszarpuje z torebki blond perukę i we mnie nią rzuca; zaplątuję się na moment, ale pomagają mi kruki, wrony, lecę dalej. Na to chwyta miotacz ognia i próbuje mnie spalić, ale mój samochód jest już niewidzialny, więc nie wie gdzie celować i trafia gdzieś w Bema, Bem płonie.

Więc ja lecę sobie dalej, lecę, lecę, lecę, lecę - a tu widzę psiakrew że samochód wprost na rzekę frunie; więc otwieram drzwiczki i wyskakuję na spadochronie niebiesko-biało-czerwonym. Ląduję na jakimś pałacu w samym środku lasu. Myślę sobie

psiakrew zgubiłem ją chyba


dopiero teraz do mnie to dociera, i #smuteczek trochę, bo podczas lotu pobrudziły mi się białe spodnie, bo Olejnik porozrzucała wszędzie "Wyborczą", i jedno gówno mnie trafiło, więc śmierdziało strasznie.

Zsuwam się jednak przez komin, bo myślę sobie

ciekawe psiakrew co tam jest w środku kto tam się psiakrew urządził Janukowicz jeden


a tam widzę złoty pokój i Orban tam siedzi na złotym kiblu i z Korwinem rozmawia, o Korwin ma psiakrew najprawdziwszą koronę ze złota i wesoły jest w ogóle, i żartuje sobie

a ty mi też złoty kibelek kupisz co jak więcej lewaków złupisz co hehehe i nie bede musial z murzynami siedziec kucami hehehe


się śmieje Korwin, i hehehehe.

Wtem Olejnik wchodzi i mówi

krulu zadanie wykonane zrobiłam gównoburzę lewacy sami się znowu skompromitowali


a Korwin się śmieje

hehehehehehehehe


a Orban na tym złotym kiblu też się śmieszek chichra.

Więc skaczę do Korwina i krzyczę

z kim ty kolaborujesz ZDRAJCO


i biorę go za kołnierzyk, a tu nagle niewidzialna ręka wolnego rynku szarpie mnie, podnosi i rzuca o ścianę, a Korwin mówi

cicho lewaku nic nie rozumiesz jestes z tej bandy idiotów co mnie wybierała


podchodzi do Olejnik i wkłada jej kluczyk do ucha, czaszka jej się rozsuwa na dwoje, a tam - zamiast mózgu - jakieś elektrody się świecą. Więc on znowu do mnie

wynoś się bo z tobą tak samo będzie i ci zmienię zasilacz jak się będzesz kłócił a teraz na zbity pysk debilu możesz opowiadać komu chcesz i tak ci nie uwierzą kuce bo są zaprogramowani wszyscy


I zniknął. I Orban zniknął, i Olejnik, i cały pałac zniknął, i wszystko zniknęło, a ja się znalazłem gdzieś na Saharze. Szukam teraz kogoś kto by mnie podwiózł do Polski, bo pieniądze mi Araby ukradły.

  • 2
  • Odpowiedz