Wpis z mikrobloga

Nie ogarniam.

Siedzisz sobie spokojnie w pokoju, standardowo laptop włączony, radio cichutko gra, godzina późnawa- wypadałoby zbierać się już spać, aż tu nagle jakieś szmery pod balkonem.

Myślisz- a spoko, znowu żule sobie przedłużyli posiadówkę. Ale nie! Oni zaczynają się wydzierać. Muszą "jeać łks/widzew(niepotrzebne skreślić)" pod Twoim(moim!) oknem.

Aż tu nagle- jak nie ruszą z kopyta, z soczystą pieśnią na ustach, umarłego by obudzili- taka ekipa. Z buteleczkami złocistego napoju bogów w dłoniach, okrążają "mój" blok zbliżając się do drugiego, w którym mieszkają sympatycy przeciwnej drużyny. Nie podejdą za blisko, co to, to nie. Bohaterowie z lekkim respektem i zachowaniem czterdziestometrowego odstępu od "wrogiego" bloku pokrzykują sobie, krążąc jak stado sępów w kółko po parkingu, machając złowieszczo butelkami. Narastające napięcie nie daje odejść obojętnie- razem z sąsiadami obserwujemy przez okna naszych mieszkań rozwój wydarzeń (dobrze, że nie mam firanek- lepiej widać). Niestety akcji brak. Agresorzy wracają tam, skąd przyszli rzucając soczystymi "kuwami" na pożegnanie.

Nie ogarniam. jw.

#niebylobomoje #niecoolstory #dziwnerokminy #rozkminyeveliny
  • 2