Wpis z mikrobloga

nie byłem wychowywany w religijnej rodzinie (dzięki "bogu" XD), co prawda mój stary był przez pewien czas wierzący, ale chyba jakiś odłam katolicyzmu sekciarski to był bo chodził na jakieś nabożeństwa do domostwa gdzie grali na gitarze i śpiewali se jakieś piosenki, czasem nas zabierał, ale my się tam tylko bawiliśmy, ale #!$%@? z tym zbaczam z tematu, nigdy nie byłem uczony bycia religijnym i od dzieciństwa raczej mnie to śmieszyło, nie byłem też zapisany na religię co w latach 90 było dosyć niespotykane, a w mojej szkole byłem chyba jedynym dzieciakiem, który na nią nie uczęszczał, ale raz w wyniku splotu niefortunnych zdarzeń typiara katechetka zastepowała chorą facetkę od polskiego i musiałem tam być, miałem tą lekcję w dupie więc zająłem się czymś produktywnym, wyjąłem blok i zacząłem rysować starą babę, ogólnie mój skil plastyczny był żałosny, coś w stylu ludek z kilku kresek, ale tym razem to chyba sam jezus kierował moją ręką bo portret który wtedy namalowałem to było dzieło mojego życia, a na potwierdzenie wybitności mojego rękodzieła był fakt, że ta stara prukwa jak zobaczyła, że skończyłem to kazała mi oddać, więc nie dość, że rozpoznała samą siebie to czekała aż skończę bo musiał jej się spodobać, nigdy jej tego nie wybaczę
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach