Wpis z mikrobloga

Wymyśliłem dzisiaj własny paradoks, który zastanawiam się, czy nazwać paradoksem Kika, czy jednak paradoksem #mirko.

Pytanie brzmi:

Czy osoba, która jest największym #przegryw em na świecie powinna wygrać zawody o tytuł największego przegrywa?

Jeśli przegra, to przestaje być największym przegrywem - tytuł idzie do zwycięzcy.

Jeśli zaś wygra, to też przestaje być największym przegrywem, bo jednak coś wygrał.

Zastanawiając się nad tym ze znajomymi doszliśmy do wniosku, że prawdziwy największy przegryw powinien zginąć w drodze na zawody, ale wtedy z automatu następna w kolejce do tytułu osoba też staje się nominowana na pójścia na tamten świat. I tak dalej, i tak dalej... Co doprowadzi w końcu do zagłady ludzkości!

Mam pewne teoretyczne rozwiązanie paradoksu, ale nie podam go tutaj, bo z chęcią przeczytam, czy Wy coś wymyślicie na #nocnazmiana :]?

#gruberozkminy #kiciochpyta
  • 9
  • Odpowiedz
@ufos: Widzę podobieństwo, ale totalnie się nie wzorowałem, samo mi nieoczekiwanie dzisiaj wpadło do głowy :P Jak widać pewne paradoksy mogą być uniwersalne :D
  • Odpowiedz