Wpis z mikrobloga

#przemysleniazdupy
Nie rozumiem mentalności ludzi, którzy uważają że hałas, głośna muzyka, niekończące się remonty u sąsiadów to nic takiego i jak się nie podoba to osoba pokrzywdzona takim sąsiedztwem ma się wyprowadzić.
To nic że długotrwały stres w takich warunkach i wieczne niewyspanie ma fatalny wpływ na zdrowie i jakość życia człowieka. Przykład? Ostatnio był proces mężczyzny, który zadźgał wiecznie halasujacego sąsiada. Ofiara była niepełnosprawna i od paru lat "umilała" innym życie głośną muzyką, awanturami, pijackimi krzykami. Facet wrócił po nocce i okazało się że impreza która już się rozkręcała kiedy wychodził z mieszkania, nadal trwa. Poszedł i poprosił o ciszę, tłumacząc że wrócił dopiero po pracy i potrzebuje snu. Kiedy to nie pomogło, po prostu nie wytrzymał.
I ja nie usprawiedliwiam morderstwa, ale cholera uważam że to bardzo duża okoliczność łagodząca. Dlaczego więc dzbany tak bagatelizują tego typu zachowania? Nie mówiąc o tym że na policję też nie można liczyć... Zamiast wysokich mandatów i spraw cywilnych za bycie j-----m zwierzęciem które nie może mieszkać w spokoju, oni umywają ręce a później są takie sytuacje.
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach