Wpis z mikrobloga

#polityka #pieklomezczyzn #pieklokobiet

Ciekawy wpis na X od Matczaka odnośnie zmiany w prawie definicji gwałtu. Kilka dni temu widziałem na wykopie hipotezę, jakoby ta zmiana była... bez znaczenia, że nic to nie zmienia, ale lewakom trzeba było dać pewien sukces polityczny.

No jednak coś to zmienia:

W programie na #kanalzero w jednym odcinku Matczak rozmawiał z panią adwokat zajmującą się sprawami rozwodów i jakimś facetem, który ma fundacje pomagającą niesłusznie oskarżanym mężczyzną (o gwałt, pedofilie itd.). Problem fałszywych oskarżeń istnieje i nie jest żadnym marginesem (taką hipotezę również często spotykam na wykopie).

Nawet w tym wpisie jest to zaznaczone:

Prawnicy zajmujący się rozwodami mówią, że bezpodstawne oskarżenia o przemocowośćczy nawet o czyny pedofilskie wobec wspólnych dzieci to częsty chwyt, jaki w postępowaniu rozwodowym stosują kobiety (...) zniszczy go także nadużywanie definicji "zgodowej" do wrabiania partnerów, którzy – nawet jeśli się wybronią – przejdą przez piekło gwałtu na reputacji i psychice"


W tym kontekście słuszne obawy budzi:

Winę w sprawie o gwałt nadal będzie trzeba wykazać. Ale prokuratorowi trudniej jest udowodnić, że mężczyzna stosował przemoc, łatwiej, że kobieta nie wyraziła zgody (...) Gdy trzeba udowodnić przemoc, samo oświadczenie kobiety nie wystarczy – przemoc jest najczęściej głośna, widoczna dla innych. Zgoda jest czymś bardziej wewnętrznym. Gdy kobieta oświadczy, że na seks się nie zgadzała albo że zgodę wycofała, trzeba wykazać, że było inaczej. I tu się jednak ciężar dowodu nieco przesuwa.
  • Odpowiedz