Wpis z mikrobloga

Nie rozumiem dlaczego ludzie narzekają na ceny #nieruchomosci w Polsce. Jak kogoś nie stać na #mieszkanie to przecież zawsze może sobie wynająć, nie trzeba od razu kupować. A jak kogoś nie stać na wynajem to niech zmieni pracę na lepiej płatną, mogąc wynająć mieszkanie zawsze może się przeprowadzić do większego miasta gdzie zarobki i możliwości są większe. A jak ktoś nie potrafi sobie znaleźć lepszej pracy to zawsze może ubiegać się o zasiłek dla bezrobotnych i mieszkanie socjalne.

Tak to przecież zawsze działało. Jak masz dwie sprawne ręce i nie chlejesz alkoholu to zawsze znajdzie się rozwiązanie, tylko trzeba pracować i chcieć poprawić swoją sytuacje a nie żądać, że deweloperzy ludziom za darmo mieszkania wybudują bo oni chcą mieć.

#niepopularnaopinia #bekazlewactwa #kredythipoteczny
  • 15
  • Odpowiedz
@enten: kredyty na 0% w Covidzie, dofinansowania przedsiębiorców w postaci tarcz (300mld), 39% inflacji w zaledwie 4 lata (2019-2023), wakacje kredytowe, dofinansowania dla deweloperów z budżetu Państwa (BK2%) - a ty piszesz: "Tak to przecież zawsze działało". Przepraszam, w jakim kraju żyłeś do tej pory?
  • Odpowiedz
  • 4
@jacos911: Mogłeś kupić przed covidem i cieszyć się dziś zyskiem. Nikt Ci nie bronił. A pewnie większość z Was miała zdolność tylko się bała albo zakładała że ceny spadną. Ktoś zaryzykował (mimo że wszystko stanęło na głowie) kupił i ma. Skoro tak wycenia te mieszkania rynek to widać tyle są warte. A mieszkania się sprzedają. I to po cenach ofertowych a ewentualne zniżki są niewielkie pomimo tego co głoszą tu
  • Odpowiedz
@enten:

Ktoś zaryzykował (mimo że wszystko stanęło na głowie) kupił i ma. Skoro tak wycenia te mieszkania rynek to widać tyle są warte.


Mówisz o wolnym rynku, ale to raczej trochę jak obstawiać wynik ustawionego meczu. To wszystko napędzane jest manipulacją ze strony Państwa. Najpierw NBP - które miało bronić wartości waluty - wręcz stymulowało inflację, potem pojawiły się kwiatki w stylu rządowych dopłat przy rekordowym popycie na nieruchomości. Tyle
  • Odpowiedz
  • 1
Najpierw NBP - które miało bronić wartości waluty - wręcz stymulowało inflację, potem pojawiły się kwiatki w stylu rządowych dopłat przy rekordowym popycie na nieruchomości.


@jacos911: Ale oni bronili waluty i naszej gospodarki. Sytuacja na świecie była nietypowa. PLN jest sprzęgnięty bardzo mocno z dolarem i wpada do koszyka walut europejskich krajów rozwijających się tak więc jak drukowali w USA to i w Polsce ale też i wszędzie indziej na świecie gdzie są uzależnieni od dolara musieli zacząć drukować. W przeciwnym wypadku miałbyś padakę. Dla przykładu taka Sri Lanka zbankrutowała. Zobacz sobie co tam się działo. Wolałbyś nieco wyższą inflację i zachowaną stabilność czy może 50% bezrobocie i tracenie dorobku życia z dnia na dzień? Takie drukowanie pozwoliło w miarę bezboleśnie balansować pomiędzy hiperinflacją a ogromnym bezrobociem i biedą jak zaczasów komuny.
Ale to się trzeba na ekonomii znać.
Wy myślicie że jak banki zaczną upadać to będzie fajnie a będzie wręcz odwrotnie. Na świecie nie ma sprawiedliwości ale przynajmniej do niedawna była względna stabilność bo ludzie brali kredyt i go sobie spłacali resztę życia oferując swoje usługi na rynku pracy. Każdy był zadowolony.
Jak by ludzie potracili pracę czyli siadłby popyt bo każdy wolałby trzymać gotówkę zamiast inwestować w cokolwiek to by nie mięli za co spłacać kredytów a to by spowodowało że upadłyby banki i nawet Ci co mają jakies zaskórniaki to by potracili kasę którą ulokowali w bankach na lokatach czy
  • Odpowiedz
@enten: Po co czytać, jak po "oni bronili waluty" napisałeś ALE. Nie bronili waluty, bo Glapiński chciał przykryć dług który nadrukowała jego partia (PiS), dlatego pozwolił inflacji lecieć do góry, żeby zmniejszyć stosunek długu do PKB. To NIE jest obrona waluty, nie ważne co napiszesz po ALE. Ta inflacja nie przyszła z Zachodu, to są historie rodem z PRL gdzie straszono nas stonką. Inflacja wynika ze zbyt dużej emisji pieniądza,
jacos911 - @enten: Po co czytać, jak po "oni bronili waluty" napisałeś ALE. Nie broni...

źródło: Screenshot 2024-06-05 at 14.48.42

Pobierz
  • Odpowiedz
  • 0
@jacos911: no to się nie dogadamy bo ja mam odmienne zdanie. A jeśli nie doczytałeś tego co napisałem do końca bo napisałem "ale" to tym bardziej nie mamy o czym dyskutować.
  • Odpowiedz
@enten: Przeczytałem, tyle że NBP ma w swojej misji jedynie dbanie o wartość pieniądza. Glapiński natomiast dbał bardziej o przyszłe wybory, żeby jego koledzy z partii dobrze wypadli, np. obniżając stopy chwilę przed głosowaniem. Dla przykładu Amerykański FED nigdy by czegoś takiego nie zrobił, a on ma w swojej misji dbanie zarówno o zatrudnienie jak i o wartość pieniądza, co trudniej pogodzić.

Próbujesz wytłumaczyć 39% inflacji skumulowanej w zaledwie 4
jacos911 - @enten: Przeczytałem, tyle że NBP ma w swojej misji jedynie dbanie o warto...

źródło: Screenshot 2024-06-25 at 14.23.04

Pobierz
  • Odpowiedz
  • 1
Tyle z wolnego rynku w Polsce, gospodarka socjalistyczna, centralnie sterowana, z grubą korupcją na górze. Odnośnie ryzyka to wiadomo: nieruchomości tylko rosną, jak zaczną spadać to Państwo dopłaci.


@jacos911: Gospodarka nie jest centralnie sterowana bo nie ma odgórnych nakazów ile ma POWSTAĆ mieszkań czy ile MA BYĆ importowanych samochodów. Ludzie głosują pieniędzmi. Jedni mają ich więcej, inni mniej. Jak ludzie się umówią, że od jutra chcą jeździć tylko chińskimi elektrykami i nie wydadzą złotówki na niemieckiego disela to choćby skały srały nikt w Polsce nie sprzeda niemieckiego disela i firmy odpowiedzialne za ich import padną. Wszystko zależy od świadomości i wolnej woli ludzi i społeczeństwa oraz ich zasobów.
Może jeszcze inny przykład: jakby od jutra każdy został abstynentem (a byłoby to dla tych ludzi dobre, zdrowe i logicznie racjonalne) to cały wewnętrzny przemysł alkoholowy by padł. I choćby skały srały nie powstałby w Polsce ani jeden browa więcej bo nikomu by się go nie opłacało otwierać bo nie byłoby kupujących.
W gospodarce centralnie sterowanej partia powiedziałaby: mamy wyprodukować 500k browarów w tym roku i dokładnie tyle by powstało. Ani jeden więcej ani mniej. I nie miałoby znaczenia czy ludzie piją alkohol czy nie te browary zostałyby przydzielone ludziom w postaci kartki na browara wszystkim po równo (chyba że ktoś z partii to by miał większy przydział).
Później w podziemiu otworzyłby się wolny, czarny rynek na handel kartkami bo ktoś chciałby tych browarów więcej a
  • Odpowiedz
  • 0
Próbujesz wytłumaczyć 39% inflacji skumulowanej w zaledwie 4 lata (2019-2023), ale tego się nie da po prostu obronić.


@jacos911: Jak się nie da obronić? 39% się wręcz idealnie pokrywa ze stwierdzeniem, że podczas pandemii została wydrukowana niemal połowa dolarów jakie obecnie są w obrocie. Tak to wyglądało. Ktoś odpalił drukarkę, pieniądz stracił na wartości ale cały proces przebiegł w miarę stabilnie. Prostestów prawie nie było, bezrobocia też.
  • Odpowiedz
@enten: Emisja dolarów nie wpływa (bezpośrednio) na inflację w Polsce, bo Polska emituje własną walutę. Emisja dolarów wpływa na cenę dolara. W Szwajcarii inflacja za ten sam okres to parę procent, gdyby było tak jak mówisz na całym świecie inflacja byłaby taka sama jak w Stanach.

Polska jest krajem centralnie sterowanym, bo rząd np. ustala cenę kredytu na mieszkania na 2% podczas gdy rynkowa cena to ok. 8%. To jest
jacos911 - @enten: Emisja dolarów nie wpływa (bezpośrednio) na inflację w Polsce, bo ...

źródło: Screenshot 2024-04-19 at 14.32.53

Pobierz
  • Odpowiedz
  • 0
@jacos911: ale rząd nie ustala takiej ceny kredytu XD

Coś Ci się pomyliło...
Rząd deklaruje że będzie DOPŁACAŁ wybranym do kredytu komercyjnego w taki sposób że dla nich realnie to będzie 2%.
To jest ogromna różnica.
  • Odpowiedz
@enten: Na czym polega ta różnica? Bo dla gospodarki to wygląda tak że w BK2% mogłeś kupić nieruchomość z kredytem 2%, a żeby kupić coś innego musiałeś brać kredyt 8%.
  • Odpowiedz
  • 0
@jacos911: Mogłeś jeśli łapałeś się na program.
A różnica polega na tym, że banki na tym nie tracą bo dostają 8%. Po prostu znalazły frajera (państwo, a w domyśle społeczeństwo które ten rząd wybrało) który innym dopłaci ze swoich podatków.
W gospodarce centralnie sterowanej nie byłoby dopłat tylko byłby przykaz - 2% i chuj.
I byłoby tak, że ani banki nie udzielałyby kredytów ani ludzie nie kupowaliby mieszkań. Ale za to byłoby 2% i można byłoby wpisać w tabelkę że 2% zostało osiągnięte i cel spełniony.

Banki też mają różne produkty finansowe i też same sobie ustalają co ile i komu chcą zaoferować. W Big Short banki inwestycyjne specjalnie stworzyły produkt finansowy dla Michaela Burrego bo myślały że znalazły frajera, a się później okazało że to one są frajerami. Ale nikt nikomu pistoletu do głowy nie przystawiał i
  • Odpowiedz
@enten: Jeżeli w Państwie panuje polityka rynkowa, to zwykle podaż i popyt regulują ceny (chyba że jest monopol). Jeżeli Państwo do czegoś dopłaca, nie można mówić że wtedy panują warunki rynkowe. Piszesz:

(...) deweloperzy ludziom za darmo mieszkania wybudują bo oni chcą mieć.


Czy ktoś chce, żeby deweloperzy budowali za darmo? Niech Państwo po prostu nie interweniuje na rynku ciągle na korzyść deweloperów, bo to nie jest zachowanie rynkowe.
  • Odpowiedz