Wpis z mikrobloga

Jak to Błaszczak armie nowego wzoru tworzyl
Po wyborach. Ciśnienie schodzi, więc je Wam trochę podniosę.
Opowiem Wam historię (nie bajkę, tylko prawdziwą historię) o pewnym żołnierzu. Nazwijmy go Maciek. Maciek w zeszłym roku postanowił zaciągnąć się do DZSW. Jak pomyślał, tak zrobił. Trafił idealnie, bo akurat w jego okolicy organizowany był turnus szkolenia dla DZSW, więc udał się do WCR, wypełnił wniosek i został skierowany do JW. Na potrzeby tej nitki przyjmijmy, że to był 666 samodzielny dywizjon okrętów podwodnych z Helu.

Musicie wiedzieć, że Maciek to się w czepku urodzil.
Trafił w idealny okres dla takich jak on. Stawił się do 666 dywizjonie na szkolenie podstawowe, gdzie dzielnie stawiał czoła codziennym wyzwaniom i niedogodnościom. Szczęściem Maćka była polityczna presja Kierownictwa MON na szybki wzrost liczebności armii. Tęgie głowy w CWCR myślały całą godzinę jak usprawnić system naboru nowych rekrutów do wojska i wymyślili. Trzeba kuć żelazo puki gorące! Skoro ochotnicy przyszli do armii, to trzeba jak najszybciej wcielić ich do służby zawodowej, żeby przypadkiem się nie rozmyślili w trakcie trwania służby dobrowolnej (toż to aż 12 miesięcy). Jak pomyślano (nie mam innego słowa na określenie tego procesu) tak zrobiono: wydano wytyczne i bezwzględnie zaczęto je egzekwować. A cóż takiego wymyślono? Szanowni Państwo, wymyślono oszczędność czasu (co nie jest równoznaczne z oszczędnością pieniędzy). W ramach tej oszczędności żołnierzy DZSW w okresie szkolenia podstawowego (które trwa tylko 28 dni) wysyłano do Rejonowych Wojskowych Komisji Lekarskich (RWKL) oraz na badania psychologiczne celem określenia przydatności do pełnienia zawodowej służby wojskowej.
Bohater naszej opowieści, Maciek, wraz z tuzinem innych został zatem w trybie ekspresowym wysłany do RWKL. Niestety, bywały przypadki, że nie wszyscy docierali do odległej o 100km komisji lekarskiej, więc dowódca dywizjonu zaczął wysyłać z dobrowolsami kaprala do opieki nad tym stadkiem zbłąkanych owieczek. Wycieczka w jedną stronę, badania, powrót do JW – jeden dzień ze szkolenia wypadał. Choć bywało różnie. RWKL była tak zawalona robotą (bo przyjmowała na badania żołnierzy z całego niemałego rejonu), że często zdarzały się jej obsuwy i badania przeciągały się na dwa lub trzy dni. Bywały przypadki, że część żołnierzy powtarzała jakieś badanie – czyli wypadał kolejny dzień ze szkolenia.
Maciek został jeszcze skierowany na badania do psychologa – wypadł kolejny dzień z napiętego jak baranie jaja na wiosnę programu szkolenia (nic to, nadrobi później).
Termin zakończenia szkolenia podstawowego (i przysięgi wojskowej) zbliżał się nieubłaganie, a Maciek czekał na wyniki z RWKL i od psychologa, ale te nie nadchodziły, bo komisje nie wiedziały w co ręce włożyć.
Nadszedł dzień przysięgi. I znów szczęście uśmiechnęło się do Maćka. Nie dość, że przyszły pozytywne wyniki z RWKL (kategoria A, zdolny do służby zawodowej), to jeszcze został w 666 dywizjonie na Helu na dalsze szkolenie w ramach DZSW. Tyle, że zgodnie z wytycznymi CWCR nie miał czasu na to szkolenie.
Maciek, gdy po przysiędze przyszedł w poniedziałek do jednostki, został wraz z innymi chętnymi zabrany na świetlicę, gdzie podpisał wniosek o przyjęcie w poczet żołnierzy zawodowych. Jego badanie były już w teczce u kadrowców, brakowało tylko kilku kwitków, które Maciek doniósł w trakcie tygodnia. W piątek teczka Maćka (wraz z tuzinem innych) była już kompletna i pędziła od 6:00 razem z kadrowcem w Honkerze do dowództwa Flotylli. Czas naglił. W poniedziałek trzeba było zameldować do DG, że w tabelkach przybyło!

Flotylla (cała w strachu) była już gotowa, rozkaz personalny czekał na wydrukowanie i podpisanie już od środy. Maciek w ten sam piątek potwierdził swoim podpisem, że zapoznał się z rozkazem o powołaniu do zawodowej służby wojskowej i stał się promilem sukcesu w propagandowej akcji zwiększania liczebności SZ RP.
Powiecie „a czym jest taki mały promil?”. Sęk w tym, że takich Maćków były setki w ten piątek w całym kraju. I tak co piątek.
W kolejny poniedziałek Maciek przyszedł do 666 dywizjonu na Helu już jako żołnierz zawodowy i pierwsze swoje kroki skierował do sekcji personalnej, celem złożenia wniosku o dodatek na zagospodarowanie i zdobycia niezbędnych podpisów na wniosku o wypłatę dodatku mieszkaniowego do AMW.

Można powiedzieć, że po uzyskaniu niezbędnych podpisów błyskotliwa kariera Maćka w wojsku się kończyła. Od kolejnego poniedziałku Maćka już w 666 dywizjonie na Helu nie było, tzn. był na ewidencji i pobierał niemałą wypłatę, ale był nieobecny z powodu choroby. Przeziębił się biedak i poszedł na L4 ( ͡º ͜ʖ͡º)
Mała dygresja. Wiecie, że po okresie pandemii zostały nam
telefoniczne wizyty u lekarza? Wchodzisz na stronę, wybierasz lekarza i godzinę, płacisz 70zł BLIKiem, dzwoni do ciebie poradnia lekarska, ty przedstawiasz objawy, a lekarz wystawia ci receptę i pyta, czy chcesz L4. Tak po prostu.
Wracając do Maćka, no rozchorował się biedak okrutnie. Non stop katar, bóle głowy, gorączka… Wprawdzie pani Krysia z WOGu potrącała co miesiąc Maćkowi 20% pensji, ale i tak niezła kasa wpadała regularnie każdego 1-go. Tak więc Maćka w dywizjonie nie widzieli, bo jedno L4 się kończyło i wpływało kolejne ( ͡º ͜ʖ͡º)
Dowódca dywizjonu zgodnie z przepisami Ustawy o obronie Ojczyzny (art. 190 pkt 2 ppkt 1) co 3 miesiące kierował Maćka do RWKL, Maciek stawał przed komisją, a ta orzekała, że z punktu widzenia przepisów nadal jest zdolny do zawodowej służby wojskowej (bo przecież żadna sieczkarnia czy tokarka nie urwała mu kończyny). Ale dowódca był cierpliwy. Doskonale wiedział, że żołnierza zawodowego można zwolnić w trybie art. 228 pkt 1 ppkt 11, czyli po 12 miesiącach nieprzerwanej choroby. Istniało oczywiście zagrożenie, że Maciek wróci na jeden dzień do jednostki i tej ciągłości nie będzie, ale kadrowcy i dowódca wierzył, że Maciek tego przepisu nie zna. Nawet nie wyobrażacie sobie radości w 666 dywizjonie na Helu, gdy w 12 miesiącu nieobecności Maćka wpłynęło jego kolejne L4 i spełnione zostały wszystkie warunki do zwolnienia darmozjada ze służby. Przygotowano stosowny rozkaz, dowódca go podpisał, wysłano jeden egzemplarz Maćkowi i już z gąską się witano… Ale Maciek, zapewne za namową jakiegoś uczonego w piśmie, odwołał się od rozkazu o zwolnieniu. Odwołanie powędrowało do wyższego szczebla, w tym przypadki do DG, a tam jakaś mameja, której wojsko uratowało życie, uznała odwołanie Maćka za zasadne pisząc w uzasadnieniu, że przecież Maciek jest zdrowy, bo był w okresie minionego roku 3 razy kierowany na RWKL, a ta za każdym razem stwierdzała, że jest zdolny do służby. No Maciek rokuje na przyszłość, w końcu wyzdrowieje i będzie służył Ojczyźnie! NO WUJU ZŁOTY (przez „ch”), A CO KOMISJA MIAŁA ORZEC, skoro do jej kompetencji należy tylko sprawdzenie, czy żołnierz nie poniósł uszczerbku na zdrowiu kwalifikującym się do zmiany kategorii zdrowotne z A na inną literkę! Przecież art. 228 pkt 1 ppkt 11 (choć daleki jest od ideału) po to ktoś wpisał do ustawy, by się takich pasożytów i darmozjadów jak Maciek pozbywać z szeregów armii, a ta nieostra kredka z piórnika DG pisze takie uzasadnienie i podtyka do podpisu Dowódcy Generalnemu. No i Maciek dalej „służy Ojczyźnie” i pobiera co miesiąc wypłatę wraz z dodatkiem mieszkaniowym.
Zapewne mameja z DG rozpatrująca odwołanie Maćka nie spędziła ani jednego dnia w jednostce wojskowej i nie ma zielonego pojęcia, jaką krzywdę wyrządziła. Teraz w dywizjonie czekają na wykwit takich Maćków na potęgę, a cwaniaczków nie brakuje – po co się męczyć i biegać po poligonie, jak można pół życia spędzić na zasiłku z MON. Dodatkowo ci, co przyszli służyć „zirytowani” są do granic możliwości, bo przez takie martwe dusze pokroju Maćka muszą robić za dwóch.
Opcje na zwolnienie Maćka skurczyły się do ziarenka fasoli. Można jeszcze próbować wystawić mu negatywną ocenę z opiniowania służbowego, ale to „prawnicy” z DG też już potrafili podważyć: jak można ocenić kogoś, kto nie brał udziału w zajęciach i przebywał na L4? Przecież taka osoba może być idealnym żołnierzem, tylko nie miała okazji się wykazać!
Dziękujemy panie Błaszczak za stworzenie tak fantastycznego systemu naboru kandydatów do zawodowej służby wojskowej!
Brawo! A można było poczekać choć ze 3 miesiące i przyjrzeć się kto jaką postawę reprezentuje przed powołaniem do zawodowej. Miło z waszej strony, że zebraliście również wnioski z pierwszych lat funkcjonowania U3O i załataliście luki prawne… A nie czekaj, wy nic w niej nie

https://x.com/Adam_AS_2/status/1800111209901113831
#bekazpis #wojskopolskie #polityka #ciekawostki #prawo
robert5502 - Jak to Błaszczak armie nowego wzoru tworzyl 
Po wyborach. Ciśnienie scho...

źródło: Screenshot_2024-06-10-18-00-29-574

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz