Wpis z mikrobloga

@Gacrux: Nie znam się na architekturze ale czy potrafisz oszacować czas potrzebny do zrealizowania tego projektu oraz ewentualne koszty(paliwo)? Nawet szacunkowo? Jeżeli tak to sam stwierdzisz czy te pieniądze będą wystarczające na daną liczbę roboczogodzin.
@janiepaniemaju: ciężko powiedzieć, ale załóżmy że:

Przerysowanie z podkładów architektonicznych to jakieś 8-12h(20h jeśli będą jakieś poprawki albo zmiany), urządzenie wnętrza każdego pomieszczenia max 40h i dalej max 20 wyjazdów po 20 km na budowe do klienta gdzie spędza się jakieś 2h. Pomoc w doborze płytek, mebli, jeżdżenie do sklepów z klientem, oglądanie wzorników, próbek 10x3h i jeszcze dorzucam 20 godzin na nieprzewidziane rzeczy... to wychodziiiiiii... zakładając najdłuższe scenariusze: jakieś 150
@janiepaniemaju: spoko luz... pytam bo po prostu moja znajoma krzyknęła tyle facetowi za projekt, a zwykle chciała dwa razy mniej...

tak czy siak, bardzo cię polubiłem <3, posiadłeś rzadko spotykaną dziś umiejętność.

tj. przyznania się do błędu i nie wypierania się, że się go popełniło...

jak mi tego #!$%@? brak w mojej cebulowej codzienności
@Gacrux: nie przesadzajmy z tym lubieniem, nawet nie byliśmy na randce! :) Ale wracając do kosztów to jeszcze trzeba sobie odliczyć podatek dochodowy od tych 133zł jeżeli wysztko leganie, czyli wychodzi około 110zł/h. Średnia krajowa to około 14-15zł/h netto, czyli koleżanka zarobiłaby jakąś 7-miokrotność średniej krajowej. Jak na stanowisko specjalistyczne średniego szczebla (taki strzał) to nieźle...ale nie jestem architektem i nie wiem czy to dla takiego człowieka dużo :)
@janiepaniemaju: nie zrozumieliśmy się... to nie są konstrukcje, a zwykłe wnętrza do których nie potrzeba uprawnień, tylko pyskatą mordę i zacięcie do pracy... no i nie zapominajmy o kasie z prowizji z zakupów i od wykonawców...

ale z drugiej strony, te 150h może być realizowane np rok...

nie wiem co o tym myśleć.
@janiepaniemaju: tak, tak... #!$%@? w swoim czasie prowadziła 12 projektów na raz...

ekhem... właśnie...no...

pozwalam sobie na takie określenia albowiem znam ją całkiem dobrze... po jakimś czasie się tak umowami zabezpieczyła, że nie zaczynała następnego etapu dopóki nie dostała całości kasy za poprzedni... szczwana bestia... po jakimś czasie, bo do wszystkiego sama dochodziła i takie posunięcie wymagało doświadczenia w "polu"