Wpis z mikrobloga

  • 0
@crazykokos Byłem turystycznie w czasie wojny 3 czy 4 razy i nie widziałem kwitnącej turystyki. Powiem więcej - nie przypominam sobie, żebym spotkał kogoś spoza Ukrainy.

Co do głównego wątku @dombol - zawsze polecam Rumunię.
  • Odpowiedz
@BenAli a mi się pojawiają takie posty, są nawet z filmikami jak sobie chodzą i muzyka gra, jakieś zabawki, watę cukrowa kupują. Nawet przy niektórych nagrałam sobie ekran żeby mieć na przyszłość pamiątkę, ze takie rzeczy mają miejsce podczas wojny. A pod postami ponad tysiąc komentarzy że byli i polecają. Z resztą koleżanka była z chłopakiem 2 tygodnie temu gdzieś na Ukrainie i trafili na jakiś festyn, koncerty bo widziałam relacje na
  • Odpowiedz
  • 0
@crazykokos Watę cukrową widziałem, bo przecież ludzie tam jakoś żyją. Tak samo nawet turystów, ale Ukraińców np. w Łucku. Ale to bardziej na zachodzie niż na wschodzie. Tylko że to lokalsi. Chyba że nagle teraz, bo ostatni raz byłem w styczniu, nagle się ludzie rzucili zwiedzać.

Co do reklam, to na pewno mowa o zorganizowanych wycieczkach turystów, a nie zwykłym transporcie? Trudno mi w to uwierzyć, bo w wielu miastach po kilka
  • Odpowiedz
  • 1
@crazykokos Napiszę po raz ostatni - byłem niemal wszędzie poza silnym wschodem. Od Lwowa przez Kijów, Czernihów aż do Odessy. Powtórzę - turystyka tam nie kwitnie. Nie przeczę, że ktoś tam jeździ, bo sam jeździłem, ale to się pewnie rozpływa w skali kraju. Dotąd nie widziałem tam obcokrajówców w czasie wojny - zima, wiosną czy jesienią. Nawet w centrum Kijowa w Sylwestra czy w Ławrze w Nowy Rok. Co więcej nastawienie i
  • Odpowiedz