Wpis z mikrobloga

#filmy #recenzujzwykopem #noe #emmawatson

wczoraj byłem na Noe, więc z perspektywy laika Wam przekażę wrażenia. ostrzegam - będzie dużo spoilerów.

.

.

.

.

.

- film długi, prawie 2,5 h, ale oglądało się bardzo dobrze, praktycznie 'dłużyzn' nie było.

- przyznaję - nie czytałem starego testamenu jakieś 10 lat, więc widok tych gigantów był sporym zaskoczeniem.


- efekty specjalne dobre, choć momentami było widać aż za bardzo, że nałożyli 'chropowate' podłoże na płaskiego greenboxa w studiu, zdjęcia, symbolika też na plus,


- Russell ewidentnie za bardzo wczuł się w rolę z Gladiatora, bo macha bronią jak zawodowiec.

- aktorstwo nie tak znowu tragiczne, choć oskara nikt nie dostanie.

konkluzja: WSZYSCY JESTEŚMY POTOMKAMI EMMY WATSON LUB KOLESIA O IMIENIU CHAM, KTÓRY POSZEDŁ W SINĄ DAL.

ogółem dziwię się Raczkowi, że tak zjechał ten film, bo dla przeciętnego widza 6-7/10.