Wpis z mikrobloga

@farbowanylisek: Ja byłem wtedy w szkole.... tak, to była sobota, a my odrabialiśmy lekcje w sobotę za jakiś wolny dzień. Siedziałem wtedy na angielskim i w pewnym momencie przyszedł do nauczycielki SMS (który nam przeczytała), że prezydent najprawdopodobniej się rozbił. Chwilę później zabrzmiał dzwonek na przerwę i jak już wyszliśmy na korytarz, to ktoś z innej klasy krzyknął na cały hol "Słyszeliście? Kaczyński nie żyje"
  • Odpowiedz
@farbowanylisek: jechałem pociągiem, nagle zaczęły ludziom w całym przedziale dzwonić telefony (pewnie od rodziny/znajomych co ogladali tv), potem coś szeptali między sobą z przestraszonymi minami. Tylko ja siedziałem sb na pełnej wyjebce i kminiłem co ich tak #!$%@?, dopiero potem sie dowiedzialem jak wrocilem do domu.
  • Odpowiedz
@farbowanylisek: Kupowałem deski w tartaku bo chciałem sobie zrobić płot na części działki. Przyszedł właściciel i powiedział że samolot spadł. Wróciłem do domu a tam mój teść, stary komunista i esbek popatrzył w telewizor, pokiwał głową powiedział: No i załatwili ruscy kaczora. I poszedł kosić trawnik.
  • Odpowiedz
@farbowanylisek wracałem ze sklepu na lekkim kacu, po drodze wypiłem całą butelkę zielonej Nestea na zamek. Po wejściu do domu dostałem info od matuli, że brzozy wpadły w samolot i siemano. Chwilę potem kac dał o sobie znać i nakazał zwrot Nestea twarzą co też uczyniłem.
  • Odpowiedz
@farbowanylisek ja byłam akurat na konkursie tanecznym, czekałam na korytarzu obok sali ze sceną na swoją kolej, było pełno rozganych i śmiejących się młodych osób, na sali głównej zapadła cisza po przerwaniu występów i ogłoszeniu tej tragedii, która do nas nie dotarła, aż ktoś wyszedł z tej sali i krzyknął coś w stylu "cicho, nie słyszycie, że prezydent nie żyje?!". Pamiętam, że część osób na początku uznała to za żart kogoś
  • Odpowiedz