Przyznaje że nienawidziłem WP długo wcześniej zanim zaczęli sprzedawać się PiS. Ten serwis to symbol obciachu, a teraz już i dziennikarskiej prostytucji
Sięgam do tekstów redaktora Suwarta. W maju ub.r. w artykule „Morawiecki daje zwycięstwo PiS-owi. Cichy bohater eurowyborów” zachwycał się polityką gospodarczą rządu Morawieckiego. Podkreślał, że chwalą go nawet jego polityczni przeciwnicy. „Gospodarka pędzi już nie jak Volkswagen, ale jak Porsche. OECD twierdzi, że będziemy czwartym najszybciej rozwijającym się krajem w ich gronie. A to oznacza, że wśród największych gospodarek będziemy prawdziwym tygrysem” – pisał. I powoływał się na dane statystyczne brytyjskiego odpowiednika GUS, który miał zauważyć, że „reemigrowało co najmniej 150 tys. Polaków. Większość miało wrócić nad Wisłę”. „Polacy sukces gospodarczy połączony z państwem o socjalnym charakterze widzą już nawet w Londynie. Czy należy się więc dziwić, że PiS wygrywa kolejne wybory?” – puentował nieistniejący redaktor Suwart.
KONSULTOWANE Z PATI KOTI
Dotarłam do byłych dziennikarzy WP, którzy potwierdzają doniesienia OKO.press. Jeden z nich przysyła mi roboczą wersję tekstu, w którym dwa akapity poświęcił Zbigniewowi Ziobrze. Jakiś redaktor na czerwono zaznaczył fragment, który trzeba usunąć. „Wywaliłbym to, bo Pati Koti” – napisał.
Dziennikarz proszący o anonimowość opowiada: – Od szefów usłyszałem: „Nie możemy źle pisać o Ziobrze, bo potem Pati Koti [tak w środowisku nazywana jest Patrycja Kotecka – przyp. red.] dzwoni do Machały i straszy go, że obetnie budżety reklamowe”. Powiedziałem, że jeśli chcą puścić ten tekst, to bez mojego nazwiska. I tak poszło.
Inny były dziennikarz WP, który też chce pozostać anonimowy: – Gdy pojawiło się coś negatywnego na przykład na temat wybranej spółki skarbu państwa, to było wiadomo, że o tym nie napiszemy. Na zebraniach ciągle okazywało się, że o czymś nie musimy pisać. Jeśli któryś z dziennikarzy WP mówi, że o tym nie wiedział, to kłamie. Kiedyś koleżanka zażartowała, że możemy co najwyżej pisać o przekrętach opozycji – opowiada.
I zaprzecza oficjalnej wersji, że teksty kryptoreklamowe pisał tylko dział sprzedaży: – Nie znam nikogo z mojego działu, kto nie napisałby tekstu jako Krzysztof Suwart. Ja sam też taki artykuł napisałem. Zresztą dział sprzedaży miał za małą obsadę, żeby przygotowywać takie teksty.
Atmosfera w WP była według niego toksyczna. – Na comiesięcznych zebraniach, które nazywano Świętami Pionu Wydawniczego, opowiadano nam, jak świetne wyniki osiąga firma i jak wspaniale się rozwija. Zachęcano do tzw. dowożenia celów. Zdarzały się nerwowe dni, bo musieliśmy osiągnąć zakładaną liczbę odsłon. Brak zakładanych odsłon oznaczał awanturę – opowiada.
Wiele osób z WP odchodziło. – Były dni, kiedy wypowiedzenie składało naraz po kilka osób – mówi dziennikarz.
KONSULTOWANE Z PATI KOTI
Inny były dziennikarz WP, który też chce pozostać anonimowy: – Gdy pojawiło się coś negatywnego na przykład na temat wybranej spółki skarbu państwa, to było wiadomo, że o tym nie napiszemy. Na zebraniach ciągle okazywało się, że o czymś nie musimy pisać. Jeśli któryś z dziennikarzy WP mówi, że o tym nie wiedział, to kłamie. Kiedyś koleżanka zażartowała, że możemy co najwyżej pisać o przekrętach opozycji – opowiada.
https://www.press.pl/tresc/81163,ta-cisza-sporo-mowi_-kim-byl-nieistniejacy-dziennikarz-wp-krzysztof-suwart
#polityka #bekazpis #polska #dziennikarstwo #neuropa