Aktywne Wpisy
Kopyto96 +258
Ten typ to fenomen xD Wrzuca kilkanaście filmów w miesiącu, za każde lekko ponad milion wyświetleń, zbija pewnie grube siano przy takiej ilości i monetyzacji, a po prostu recenzuje obiektywnie żarcie. I to z reguły takie proste żarcie. I to jest proszę Państwa NISZA. On się w nią wbił.
Tak, nisza, bo po prostu każdy już się zdążył sprzedać i jeździ wypolerować berło za hajs xD Czyli nagrać, jakie to super jedzenie
Tak, nisza, bo po prostu każdy już się zdążył sprzedać i jeździ wypolerować berło za hajs xD Czyli nagrać, jakie to super jedzenie
daeun +66
Tatuaż jest fajny. Tak. Gdy masz naście lat, fiu-bździu w glowie, a Twoje życie to głównie impreski w towarzystwie YOLO koleżanek. XD
Pózniej przychodzi etap stabilizacji, z biegiem lat stajesz sie żoną, pozniej matką i dorabiasz się wnuków. Wtedy zaczynasz zauważać że ten czaderski motyw wilka, który był taki COOL w 2002 roku srednio już pasuje Tobie jako babci i kobiecie na stanowisku.
Zaczynasz wiec, podobnie jak Ewelina Lisowska, mysleć nad laserowym
Pózniej przychodzi etap stabilizacji, z biegiem lat stajesz sie żoną, pozniej matką i dorabiasz się wnuków. Wtedy zaczynasz zauważać że ten czaderski motyw wilka, który był taki COOL w 2002 roku srednio już pasuje Tobie jako babci i kobiecie na stanowisku.
Zaczynasz wiec, podobnie jak Ewelina Lisowska, mysleć nad laserowym
Nausicaä of the Valley of the Wind
117min, 1984, Studio: Topcraft, Reż: Hayao Miyazaki
MAL: https://myanimelist.net/anime/572/Kaze_no_Tani_no_Nausica%C3%A4
Kitsu: https://kitsu.io/anime/nausicaa-of-the-valley-of-the-wind
AniList: https://anilist.co/anime/572/Kaze-no-Tani-no-Nausica/
Widziałem wszystkie 23 filmy studia Ghibli, większość 2 lub więcej razy i z tego powodu ciężko mi ocenić pozytywnie Nausiceę, ponieważ mam wrażenie, że to właśnie stąd wypływa bardzo dużo motywów, które Miyazaki powtarza przez lata w swoich kolejnych dziełach. Z perspektywy czasu, jest to jeszcze niedorobiony produkt, który dojrzewa po latach w kolejnych filmach.
Tytułowa Nausicaa to królewna żyjąca w postapokaliptycznej wiosce, w świecie zniszczonym przez światowe konflikty. Mamy mieszankę średniowiecza z nowoczesnością - używanie zarówno mieczy, jak i broni palnej. Proste domy i uprawa roli, a jednocześnie wytwarzanie prądu przy pomocy wiatru czy latające statki.
Głównym zagrożeniem są olbrzymie i zróżnicowane owady, a także swoisty grzyb, który pokrywa coraz większe połacie ziemi i czyni ją niezdolną do uprawy oraz niszczy ludzkie płuca. Z tego powodu, wyruszając poza wioskę, należy niczym stalker, zaopatrzyć się w maskę tlenową.
O świecie przedstawionym można mówić pięknie i długo - Miyazaki jak zwykle radzi sobie z tym doskonale, choć nie do końca potrafi go w pełni wykorzystać. Fabularnie nie ma tutaj cudów - hurr durr przyroda, wielki konflikt, wielki zły, trzeba uspokoić przyrodę - bardzo wiele elementów przypominających Mononoke Hime. W zasadzie poza settingiem można się kłócić, że jest to niesamowicie podobna historia.
Mononoke jest dobrą historią, ponieważ posiada rozbudowany świat, ale tworzy go na tyle, na ile jest w stanie wykorzystać. Z kolei problemem Miyazakiego w Nausicaa czy Ptaszorze jest tworzenie świata, który jest bujny, ciekawy, ale skupia się praktycznie na jednym aspekcie i zupełnie pomija całą resztę. O ile te światy wydają się ciekawe, to zwyczajnie szkoda czasu na myślenie o przesłaniu bo całkiem możliwe, że go nie ma - po prostu brzmiało fajnie, ale nie jest wykorzystane i możliwe, że nie ma żadnego celu.
W ten oto sposób, opisany w pierwszym paragrafie, świat skupia się praktycznie tylko na super broni, która zniszczyła świat i przyrodzie, która się buntuje bo w sumie tak musi być żeby jakoś zamknąć ten film.
Seans potrafi się dłużyć, ponieważ najpierw bawimy się w stalkera, potem odwalamy Mononoke, hurr durr super broń, bang bang napad, spanko spanko przez jakieś 40-50 minut, bitka znowu, o nie to czerwie, LISAN AL GAIB. Kto widział ten wie, a kto nie widział nie ma czego żałować. Cały środek filmu to wiele potyczek powietrznych i podróżowanie przez skalane przez robactwo ziemie, gdzie fabuła nie posuwa się zbytnio do przodu, świat nie jest szczególnie rozwijany i w zasadzie marnujemy bardzo dużo czasu, nie otrzymując nic w zamian.
Muzycznie mam wrażenie, że jest bardzo niewiele utworów, ale zakładam, że to produkt swoich czasów. Podobnie z warstwą wizualną, która wypada całkiem nieźle - wszystko jest dobrze zanimowane, na ekranie zawsze jest pełno ruchu, jakość Ghibli pełną gębą.
Wracając jeszcze do mojego wstępu - zabierając się za ten film po obejrzeniu całego Ghibli, czuć jak wiele Mononoke czy Laputy jest w tym filmie. I to jest jeden z moich problemów, ponieważ dosłownie 2 lata później powstaje Laputa, która nie jest wybitnym filmem, ale w wielu aspektach wypada lepiej. Mamy bardzo podobny świat (z wyjątkiem postapo), czyli średniowiecze wymieszane z nowoczesną technologią. Też mamy walkę/dążenie do zdobycia super broni/skarbu. Natomiast Laputa bardzo mocno spuszcza z tonu, jest weselej, jest lepsza animacja. Podobnie Mononoke - przyroda, magiczna księżniczka, super stwory chcące zniszczyć świat etc.
Zwyczajnie nie widzę nic wyjątkowego z perspektywy czasu w tym filmie, nawet jeśli na swoje czasy mógł być czymś naprawdę ciekawym.
Podsumowując - jest to kawałek historii, który może niektórych zainteresować. Niestety, nie jest to najlepszy film Miyazakiego i uważam, że podobne motywy zostały lepiej wykorzystane w jego przyszłych dziełach.
=================
#anime #animedyskusja
Tym postapo grzybowym klimatem i fajną bohaterką kupił mnie jak paczkę żelków.
@young_fifi: Neon Genesis Evangelion. W Nausice znajdziesz sporo takich shotów, bo zdaje się przy filmie pracował designer od NGE. Swojego czasu krążyły teorie spiskowe, że to jest to samo uniwersum.
@kudlaty_ziemniak No moim zdaniem jest to jeszcze niedojrzała produkcja i sam Miyazaki w pełni się odnajduje dopiero w erze Mononoke, Hauru czy Spirited Away. Choć wcześniejsze dzieła jak Kiki czy Porco Rosso też są całkiem dobre i w sumie to bardzo przyjemne przygodówki. Natomiast w pewnym momencie, Miyazaki zalicza moim zdaniem regress. Samoloty są tragiczną bajką, Ponyo ratuje