Wpis z mikrobloga

Radom, Krychniwicka, oddział zamknięty, trzy dni, na własne życzenie, bo dopiero pobyt trzydniowy jest refundowany. Wypisałem się sam/z pomocą rodziny. Trafiłem ze szkoły z postawioną diagnozą "myśli zabójcze", bo miałem depresję i nie notowałem na lekcji, tylko siedziałem z zakapturzoną głową schowaną w rękach. Nauczycielka pytała kim ja zostanę w przyszłości, skoro nie notuję a ja odpowiedziałem, że płatnym mordercą.
Odesłała mnie do pedagog, pedagog się przestraszyła, a ja brnąłem jak głupi. Wezwała pogotowie, zabrali mnie.

Na oddziale smród moczu, kału, ludzie, którzy chodzili jak zombie, pielęgniarki, które ładowały zastrzyki na uspokojenie za każdym razem, kiedy ktoś im przeszkadzał. Upośledzone dziecko, które pół życia spędziło na oddziale, bo nikt go nie chciał adoptować. Najnormalniejszy ze wszystkich był morderca, który udawał wariata, żeby wyjść z paki. Trafił tam i stwierdził, że w więzieniu jest lepiej.

Wyszedłem stamtąd zdrowszy mimo tego, że nikt się mną nie interesował. Wystarczyło, że popatrzyłem jak wyglądają ciężkie schorzenia i stwierdziłem, że nie chcę tam wracać.

Nocą normalne było, że pacjenci się ze sobą bzykali. Jedyną odskocznią było palenie w kiblu. Nie wolno było mieć sznurówek ani innych rzeczy, którymi można sobie zrobić krzywdę, a personel musiał lecieć na dobrych dopalaczach, żeby tam siedzieć dzień w dzień. Zero spacerów, zero świeżego powietrza.

Oddział zatrzymał się w głębokiej komunie, gdzie schizofrenia bezobjawowa objawiała się niepoprawnymi poglądami politycznymi.

Polecam wizytę każdemu, kto interesuje się służbą zdrowia i psychiką społeczeństwa.

#depresja
#psychologia
#psychiatria
  • 9
  • Odpowiedz
  • 1
@Nemayu:
Ja tam nie podglądałem, bo nie było czego. Po prostu jęki.
Bzykanie to przy tych jazdach, które się tam działy, to jest jedno wielkie nic i odbywało się w nocy. Personel miał to kompletnie w dupie, bo nocna zmiana mogła sobie odpocząć.
  • Odpowiedz
  • 0
@Nemayu:
Ja tam byłem tylko trzy dni, ale ten autystyczny dzieciak (w zasadzie już dorosły chłop) jak przestawał krzyczeć z wycieńczenia, to świszczał jak ciuchcia.
Wiesz, większość pobytu tam starałem się skupić wewnętrznie, żeby nie zwariować, więc za dużo Ci nie opowiem.
Jedna z rzeczy, która zapadła mi w pamięć, to podłoga umazana gównem, bo ktoś postanowił się zesrać.
Po zastrzykach puszczały niektórym zwieracze - dostawali coś na zwiotczenie chyba, nie
  • Odpowiedz
@everythingC:

Nie wiem, czy to jakieś czakrany, czy to miejsce zostało postawione na indiańskim cmenatrzu, ale w tym miejscu, nawet jeśli po prostu stoisz i oddychasz, nie wyglądasz ani nie czujesz się normalnie.


No jak wokół ciebie sami ludzie przećpani lekami, którzy są ignorowani, to trudno, żeby czuć się normalnie, gdy sytuacja jest nienormalna.

Dla porównania tu masz francuski szpital psychiatryczny, gdzie są największe świry i mordercy, a jednak jest w
  • Odpowiedz