Wpis z mikrobloga

Kiedyś, jak myślałem o samobójstwie to wydawało mi się to absurdalne, nie rozumiałem dlaczego ludzie na to się decydują.
Jasne, jak każdemu, zdarzały mi się chwile, kiedy myślałem że mógłbym po prostu się zabić i mieć spokój, miałem przygotowane jakieś "szkice" listu pożegnalnego itd. no ale zawsze bez problemu mogłem znaleźć mnóstwo argumentów przeciwko samobójstwu
Ale ostatnio zdałem sobie sprawę, że teraz właściwie nic nie czuję. Tzn. nawet jeśli się staram, nie jestem w stanie znaleźć sensownych argumentów przeciwko samobójstwu, a te powody, które miałem kiedyś, wydają się... puste. Z drugiej strony, mam żadnej motywacji żeby się zabić, nie widzę powodów, które przemawiałyby za popełnieniem samobójstwa.
Po prostu, nawet gdybym chciał nie potrafię wykrzesać w sobie w związku z tym żadnych emocji. Myślę, co by było gdybym teraz zginął i... nic. Nie czuję nic.

Nie wiem po co ten wpis, jakoś tak miałem ochotę napisać. Po prostu trochę obawiam się, że to mogą być początki #depresja