Wpis z mikrobloga

Czytam ksiazke, ktorej bohaterami sa dzieciaki z podstawowki w latach 90-tych. Praktycznie kazdy rozdzial, to inna akcja: rzucanie jajkami w samochody, wycieczka na nasyp, zabawa w berka na cmentarzu, palenie papierosow itd. Nigdy czegos takiego nie robilem. Zawsze bylem tym grzecznym chlopcem, ktory sie sluchal mamy. Pewnie dlatego chlopaki ze szkoly nie chcieli miec ze mna nic wspolnego.

#przegryw
  • 4
A co niegrzecznego w wycieczce na nasyp ?

Ja byłem grzecznym chłopcem. Ze mną się bawili, odwiedzaliśmy się też po szkole, ale zawsze się ze mnie śmieli i mi dokuczali. U nas nasypu żadnego nie było, ale chodziliśmy zjeżdżać sankami na dół, gdzie wieś pozyskiwała piasek - co ciekawe co najmniej raz jak nie było śniegu i po porośniętym zboczu próbowaliśmy zjeżdżać. A na cmentarz się chodziło wieczorem na Wszystkich Świętych (mnie
@MarcinSzabla: W ksiazce w tym samym miejscu wczesniej zginely trzy inne dzieci - zostaly zasypane przez osuwisko. Ekipa glownego bohatera poszla sprawdzic jak to mozliwe. Na szczescie wszyscy nie weszli razem do dolu i dzieki temu udalo im sie pozniej odkopac kolege.