Wpis z mikrobloga

W nocy nie moglem spac od nadmiaru kofeiny, i sie co chwile budzilem, i jak to w takich sytuacjach bywa - sny sa glupsze niz wieczorynki z poznych 2000nych. To co mi sie snilo to jedna wielka kompilacja wszystkich gier w ktore ostatnio gralem, ostatnich wydarzen, i wpisow na wykopie ktore widzialem.

Najpierw znalazlem gdzies Maske Uroborosa i uznalem ze to jeden z tych ukrytych questow w Season of Discovery, wiec zaczalem ja zakladac przy randomowych miejscach typu groby czy kapliczki. I trafilem na postac ktora sie nazywala Rot Guthrum i to byl gosciu ktory wygladal jak typowy afroamerykanski raper tylko byl nieskiego wzrostu, i on byl wielkim wojownikiem i horadrimem i cale zycie dedykowal walce ze zlem, w tym z dyskryminacja mezczyzn, pijanymi kierowcami, i ruskimi onucami.

Zaczalem go szukac, popytalem miejscowych - okazalo sie ze gosciu byl znany w okolicy ale pewnego dnia zaginal bez sladu. W koncu go znalazlem w jakiejs krypcie - powiedzial ze podejrzewa ze zaczela sie kolejna Plaga (jak z Dragon Age) i ze probuje dotrzec do Arcydemona.

W koncu Arcydemon okazal sie byc Lilith, ktora najechala na okolice. Wszedzie pelno ognia, trzesienia ziemii, wulkany wybuchaly, byla mgla z Enshrouded, i demony atakowaly ludzi.

W poszukiwaniu rozwiazania, postanowilem raz zalozyc Maske Uroborosa przed kosciolem do ktorego Rot Guthrum sie modlil. Pojawila sie wizja z ktorej okazalo sie, ze mial on dziewczyne i mu zaciazyla, i zabil ja bo nie chciala wziac aborcji a on nie chcial miec dziecka. Potem sie okazalo, ze to byla wina ksiedza, ktory zakazal jego dziewczynie aborcji i podzegal ja zeby sie nastawila przeciw niemu i robila awantury zeby zrobic z jego zycia pieklo.

No i okazalo sie ze Lilith (jak Bestie z wiedzmina 1) zeslaly ludzkie niegodziwosci, takie jak woke, PiS, i wojna na Ukrainie, ale glowna przyczyna byl miejscowy ksiadz (Wielebny) ktory utrudnial horadrimowi walke ze zlem wyniszczajac go psychicznie, i ze przez to zabil swoja dziewczyne z dzieckiem.

I ogolnie demony wygrywaly - ale ja i Rot Guthrum skrzyknelismy kilka osob i stanelismy przeciw Lilith. Jeden z nich byl krasnoludem - a ja bylem night elf druidem i ich healowalem. Wybijalismy i wybijalismy demony, az w koncu przyszla do nas sama Lilith - i zaczela rzucac swoja propaganda, ze Rot Guthrun nie jest juz tym samym czlowiekiem i ze w glebi serca jest zly i to on przyciagnal plage demonow, a ona przyszla zeby pomoc ludzkosci i z tymi demonami walczyc. Ale na szczescie nikt jej nie uwierzyl, i iudalo sie ja pokonac. Ale jako ze Lilith nie da sie zabic zwyklymi metodami, to jeden z czlonkow grupy, ktory byl paladynem, wyciagnal magiczny miecz (podobny do tego co Sargeras wbil w Silithus) i wbil go w Lilith, zabijajac ja na dobre.

Nagle pogoda sie poprawila, wulkany sie uspokoily, i mgla z Enshrouded sie rozeszla, i znowu na swiecie bylo ladnie, tylko to co zniszczone bylo zniszczone. Zaczelismy odbudowe. Ale w koncu zaczelo nam sie nudzic - bylismy przyzwyczajeni do walki z demonami, i chcialo nam sie przygody, wiec postanowilismy pojsc z Kratosem i Freyja do Vanaheimu odczyniac klatwe z Freyji (uznalismy ze bede do tego potrzebny bo jestem druidem i mam decurse XD)

#sny #gry