Wpis z mikrobloga

#jezykpolski #polska

kwestia

Chyba najgłupszy, najbardziej #!$%@?ący i naprawdę niepotrzebny wyraz występujący w dzisiejszym narzeczu warszawsko-telewizyjnym. Używany niezmiernie często w tych czasach. Pochodzi od łacińskiego słowa quaestiō oznaczającego "problem" lub "pytanie". Coraz częściej obecnie zastępuje sprawę. W polszczyźnie ma on aż pięć definicji:

1) problem wymagający rozważenia lub rozwiązania
2) motyw postępowania
3) warunek, którego spełnienie jest potrzebne do rozwiązania problemu
4) wypowiedź aktora na scenie
5) dowolna wypowiedź wyjęta z kontekstu

Po co łączyć ten wyraz z tak wieloma definicjami? Uważam, że najbardziej pasuje do tych dwóch ostatnich (4 i 5). Problem to problem. Po co zastępować go synonimem? Tym bardziej po co zastępować sprawę?

"kwestia czasu" = "sprawa czasu"
"kluczowe kwestie" = "kluczowe sprawy"
"kwestia odszkodowań" = "problem/sprawa odszkodowań"
"co zrobić w kwestii xxx?" = "co zrobić w sprawie xxx?"

Naprawdę bardzo nadużywany wyraz, który w wielu przypadkach jest niepotrzebny.
  • 2
Takie ekspansje słów, to właściwie norma od zawsze, przynajmniej w bardziej złożonych społeczeństwach. Słowo wydaje się modniejsze, odpowiedniejsze, czy ja, wiem, profesjonalniej brzmiące i pewnie niektórym zawsze na początku brzmiało głupio, a potem się przyjmuje. ¯\(ツ)/¯

W angielskim już od wieków raczej nikt nie użyje rodzimego "asking" w znaczeniu "question" polska sprawa faktycznie jakoś się jeszcze trzyma.

Przy czym jak dla mnie, wyrażenie "kluczowe kwestie" ciągle ma bardziej znaczenie "coś do obgadania/ględzenia",
@Wszebor:

W angielskim już od wieków raczej nikt nie użyje rodzimego "asking" w znaczeniu "question"


Bo question zastąpiło już wtedy staroangielskie āscung, które jak najbardziej na współczesny angielski przekłada się jako asking.

W spuryzowanej odmianie angielskiego (czyli Anglish), na pewno występuje to jako asking bez wątpienia.