Wpis z mikrobloga

Pamiętam, że jak zaczynałem gdziekolwiek robotę to rzucali mnie gdzieś i musiałem praktycznie sam się nauczyć cokolwiek robić bo wszyscy mieli to gdzieś, ale oczywiście wszyscy patrzyli na mnie czy się nie obijam. Później jak już byłem dłużej w jakiejś robocie to widziałem jak byli wprowadzani inni pracownicy i zależność była tylko jedna czyli wygląd. Jeśli przychodził ktoś z dobrą mordą to latali obok niego, pokazywali co i jak, podchodzili żartowali itp., a jak przychodził ktoś o mojej aparycji to był zostawiany praktycznie samemu sobie i całe szkolenie trwało 5 minut.
Niesamowicie denerwują mnie takie sytuację bo pokazują miejsce w szeregu brzydszych jednostek i to obowiązuje wszędzie od szkoły, przez studia po pracę czy to w korporacji czy w kołchozie.
Jak żyję to praktycznie nigdy nie zaznałem życzliwości od drugiej osoby, a jeśli już coś się zdarzało to zawsze od starszych pijaczków którzy żyli żeby wypić i zapalić. A więc paradoksalnie na najwięcej empatii mogłem liczyć od ludzi którzy są nazywani "marginesem społecznym", ale cóż może ciągnie swój do swego.
#przegryw
  • 2
  • 3
@Unikacz: Jednak trochę boli widok jak ktoś jest lubiany i wszyscy chcą z nim przebywać tylko za to, że ma lepszą twarz zwłaszcza jeśli samemu stoi się po drugiej strony barykady i ma się całe życie właśnie pod górkę. Wiem, że trzeba z tym żyć, ale nigdy się z tym do końca nie pogodzę i za każdą taką sytuacją jak opisałem będzie mnie to gryzło w środku.