Wpis z mikrobloga

Rozwala mnie wycie kiedy ktoś podważa magiczne właściwości jednego ze "świętych narkotyków". Oglądałem właśnie rozmowę z Nilem Tysonem deGrassem u Joe Rogana (wiem że tam siedzi dość specyficzna grupa osób) w której Tyson stwierdził ze w sumie woli mieć czystą banie i wątpi czy czegokolwiek można się dowiedzieć będąc na tripie po grzybach.
Tymczasem w komentarzach:
"Musisz brać grzyby to zmienia twoje patrzenie na rzeczywistość", "grzyby uratowały mi życie", "nawet nie brał grzybów nie może się wypowiadać (xd)", "za duże ego (o deGrasse można mieć różne zdanie bo czasami odjeżdża ale wydanie kilkunastu książek i bycie jednym z bardziej istotnych popularyzatorów nauki o raczej jednoznacznie pozytywnym wpływie na świat to wydaje mi się calkiem niezły powód do wysokiego ego)","zamknięty umysł (xd)".

Nie twierdzę że grzyby to nie może być super zabawa, pewnie mają nawet jakieś właściwości terapeutyczne w małych dawkach i pod kontrolą lekarza ale wyskakiwac z taką agresją bo koleś powiedział ze sam nie widzi w tym sensu to ostra sekta.
Przypomina mi to relacje moich znajomych którzy pierwszy raz próbowali z psychodelikami i też później uważali ze odkryli rozwiazanie jakiegoś tajemnego problemu który posunie technologię do przodu o milenium, albo tajemnice wszechświata tylko później na trzeźwo okazywało sie ze to jakieś zupełnie niedorzeczne bredzenie a "plany" wyglądają jak obrazki w przedszkolu xd

#narkotyki #uzaleznienie #joerogan #gownowpis
  • 2
@jamajskikanion: @NocnyFull Przecież ćpuńskie odpady tak sobie racjonalizują telepanie łba po grzybach/prochach czy innych mó#!$%@?.

To tak, jakby menel opowiadał o wyższym stanie świadomości po zrobieniu litra na hejnał i nowych doznaniach, a w rzeczywistości jedyne doznania jakich doświadcza to skurcze mięśni gładkich, rzyganie i krztuszenie się wymiocinami w rowie, czasem szczęśliwie prowadzące do śmierci takiego odpadka.