Wpis z mikrobloga

Uważam, że dla nałogowych graczy komputerowych jest szansa wyjście z przegrywu. Otóż życie to gra konkurencyjna a uciekając do świata gier ćpacie wręcz konkurencje i levelujecie. Należy uświadomić sobie, że życie to TA prawdziwa gra i po prostu należy zmienić szyny kolejowe, po których się poruszacie. Wyłączyć te kąpy i realizować waszą głęboką potrzebę walki, ścierania się z innymi w świecie zewnętrznym. Albowiem: "To, co jest niżej, jest jak to, co jest wyżej, a to, co jest wyżej, jest jak to, co jest niżej, dla przeniknięcia cudów jedynej rzeczy" albo "Tak jak na górze, tak i na dole; tak jak na dole, tak i na górze".

Tak, inni mają nad wami przewagę bo przez dekady grali w tę grę i nie są noobami ale czyż nie umiłowaliście sobie dołączania do drużyny, która przegrywa aby potem spektakularnie zrównać przeciwnika z ziemią? Wtedy chwała jest podwójna. Wiecie co macie robić. "Ostatni będą pierwszymi".

#przegryw #przemyslenia
  • 22
@Bonapartysta: Kiedyś przed kompem udawało mi się spędzać większość dnia, teraz żadne gry nie dają mi przyjemności. Uzależnienie od komputera nie ma wpływu na bycie przegrywem bo znam pary normików co razem grają w gierki, mnie nawet w grach MMO nikt nie lubił
@Bonapartysta: Gry same w sobie są bardzo dobre jeśli o to chodzi. Najlepszy przykład to ilu wybitnych ludzi w historii hobbystycznie grało w szachy w kości albo w karty. Np. Piłsudski układał pasjansa. Teraz wiadomo: są konkutery i gry są trochę bardziej rozbudowane, ale w gruncie rzeczy to ten sam mechanizm. Wątpię, że ktoś realnie uzależniony będzie w stanie przekierować tę energię. Tutaj znów - nic nowego.

Teraz pytanie, czy zawodowy
@Piwnica-wykop: Blackpill to inna kwestia. Dla ciebie nie mam dobrej wiadomości chociaż być może coś da się poradzić. Np. zobacz jak ogromną przemianę przechodzą transy gdzie z brzydkich chłopaków levelują na kobiety i nagle są pożądani przez świat. Oni mimo że pozornie z innej działki udowadniają, że się kurva da.
@deletenomads: Wiesz co moim zdaniem popełniasz błąd myślowy, który ja popełniałem całe życie: Zakładasz, że inni nie mogą ci narzucić definicji wygranej i sam możesz sobie w życiu wybrać jakie zasady i grę wybierasz i prać sobie w tym kierunku mózg. Niestety nasze szczęście jest zależne od otoczenia i to to otoczenie tworzy kontekst a na podstawie tego kontekstu twój mózg wybiera czy masz czuć się dobrze. Nawet buddyści całymi dniami
@deletenomads: Ale oczywiście bez pracy duchowej nigdy nie będziesz szczęśliwy. Np. Jak mawia Marek Kotoński zawsze gdy pijesz wodę musisz mówić "Dziękuje panie bożę za tą wodę" i faktycznie to działa. To się nie gryzie z tymi co napisałem wyżej.
@Bonapartysta: A to istnieje tylko jedna słuszna definicja sensu życia? Skąd wiesz, że akurat to co ty postulujesz to nie jest "wkręcanie sobie". Ja widzę, że ludzie uważający się za przegrywy to w dużej mierze właśnie ludzie którym ktoś (celebryci, influencerzy, socjal media etc.) narzucił jak powinno wyglądać idealne życie, i oni porównują się z tym wyidealizowanym obrazem, co wpędza ich w kompleksy i nieszczęście.
@deletenomads:

A to istnieje tylko jedna słuszna definicja sensu życia?


To nie ma nic wspólnego z tematem.

Skąd wiesz, że akurat to co ty postulujesz to nie jest "wkręcanie sobie".


Bo wkręcałem sobie coś całe życie i teraz widzę z zewnątrz jak wygląda bycie wkręconym. Z pozycji ptaka przelatującego nad tym.

Ja widzę, że ludzie uważający się za przegrywy to w dużej mierze właśnie ludzie którym ktoś (celebryci, influencerzy, socjal media
@deletenomads: Oczywiście wszystko jest "wkręceniem", iluzją, wmawianiem sobie czegoś, interpretacją, wiarą ale istnieją lepsze wkręcenia i gorsze dla nas, te bliższe prawdy i dalsze. Prawdy co będzie najlepsze dla nas. Można sobie wkręcić, że masz żyć w klastorze jako mnich i wyprać sobie mózg do cna i odłączyć się od wszystkiego ale to nie będzie lepsze od innych "wkręceń".

Można też stwierdzić, #!$%@? wszystko będę grał na kąpie(albo inne hobby) całe
@Bonapartysta: Póki co przegrywy wkręcają sobie głównie, że kluczem do szczęścia jest odmawianie sobie przyjemności, rezygnacja ze swoich pasji, a zamiast tego pakowanie na siłce i podryw (koniecznie zakończony seksem - a masturbacji nie wolno, bo się ślepnie). Ewentualnie get-rich-quick schemes. A jak ktoś nie ma idealnej szczęki/ma zły rozstaw oczu/jest niski/nie jest bogaty, to już nie ma dla niego ratunku, i najlepiej się powiesić. Rówieśnicy o których piszesz to w
@deletenomads:

Póki co przegrywy wkręcają sobie głównie, że kluczem do szczęścia jest odmawianie sobie przyjemności, rezygnacja ze swoich pasji, a zamiast tego pakowanie na siłce i podryw (koniecznie zakończony seksem - a masturbacji nie wolno, bo się ślepnie).


No bo jest. To niska kontra wysoka preferencja czasowa. Z pasji nikt nie chce rezygnować, nie wiem skąd ten pomysł. Nikt na poważnie tego seksu nie chce bo jest masturbacja, chodzi jednak o