Wpis z mikrobloga

Byłem na cmentarzu. Zimno, deszcz, wiał wiatr i przeszła mi przez głowę myśl, że drzewa wyciągają swoje gałęzie po mnie. Najbardziej lubię zapomniane groby. Z nagrobków nie sposób niczego odczytać. Ktoś tam spoczywa, ale jakby nikt. Przemawia do mnie ta dwojaka cisza.

Od piętnastu lat codziennie myślę o samobójstwie i ta myśl jest mi bliższa niż jakakolwiek inna. Lubię sięgać po tę ideę. Towarzystwo ludzi widzących rzecz podobnie jest zresztą zacne i pełne mądrzejszych ode mnie. To też jakoś uspokaja. Że przynajmniej ten emocjonalno-intelektualny szlak przechodzę po dobrych śladach. Przynajmniej tu nie błądzę.

Nie chodzi o jak i kiedy - to są didaskalia. Dobrze mieć pod ręką tę świadomość, że nie trzeba. Stopniowo zanikała we mnie myśl o rodzicach, ujęta w memie "mom would be sad". Zerwałem tę emocjonalną pępowinę obowiązku wobec. To jakoś uspokaja, że te więzy ze światem są znikome, oparte już tylko na przyzwyczajeniu, ale jednocześnie sprawia, że jeszcze bliżej mi do tych bezimiennych nagrobków.

Ale tak to już jest.
psycha - Byłem na cmentarzu. Zimno, deszcz, wiał wiatr i przeszła mi przez głowę myśl...

źródło: x

Pobierz
  • 3
@psycha: Prawdziwą tragedią jest, że nie jesteś w stanie iść szukać pomocy u specjalisty. Jest coś, oprócz odwzajemnionej miłości, co przywróciłoby Ci chęć (nie mówiąc o "radości") do życia?