Wpis z mikrobloga

@Kroledyp: Tak było. Na wsiach w większości takie lub podobne aparaty telefoniczne były u sołtysów. I co ciekawe sołtys nie mógł odmówić jeśli ktoś do niego się zgłosił z potrzebą zadzwonienia gdzieś.
Proces dzwonienia z niego wyglądał w ten sposób że nie podnosząc słuchawki kręciło się kilkanaście obrotów korbką, następnie podnosiło słuchawkę i czekało na odezwanie się pani centrali. Jak pani się zgłosiła, wyłuszczało się paszczowo prośbę o połączenie z konkretnym