Wpis z mikrobloga

W czasie ostatnich kilku dni znacząco "ponoć" wzrosła liczba zapytań w wyszukiwarkach, pt. jak usunąć prezydenta.

Najszybciej byłoby chyba zorganizować taczki, zatankować drugiego tutka i wysłać nim go do np. San Escobar. Obawiam się jednak, że byłoby to niezgodne z prawem i niosłoby za sobą konsekwencje karne. Więc nie polecam.

Niestety w Polsce legalne są tylko dwie drogi do tego celu. Pierwsza, to Trybunał Stanu, przed którym, aby postawić debila tzw. Koalicja 15 października ma obecnie za mało szabel w Zgromadzeniu Narodowym (wspólnych obradach sejmu i senatu) i druga — wybory prezydenckie. Te odbędą się już za półtora roku i z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością wydaje mi się, że debila przeżyjemy, choć łatwo oczywiście nie będzie.

Pomysł (chyba) Wałęsy o referendum w sprawie jego odwołania, nie ma żadnego umocowania w naszej Konstytucji.

A jak w następnych wyborach parlamentarnych zepniemy się tak samo, jak w obecnych, to w związku z faktem, że tzw. telewizja publiczna, znów publiczną się stała/staje, ergo obecnie zmanipulowani przez nią ludzie zobaczą prawdę, to być może obóz demokratyczny otrzyma we wspomnianym Zgromadzeniu Narodowym odpowiednią liczbę szabel, aby Andrzej Duda za współudział w próbie konstytucjonalnego zamachu stanu zwanego pełzającym, został osadzony w zakładzie karnym. Na co zresztą szczerze liczę. Moim zdaniem powinni też tam trafić za to m.in. Kaczyński, Morawiecki i Suski.

Swoją drogą, mieliśmy niebywale wiele szczęścia, bo patrząc na to, jaki chaos zafundowali nam w sektorze sądowym wymienieni Panowie, to po 3 ich kadencji w roli rządzących — moim zdaniem — nie byłoby już czego zbierać. Bylibyśmy druga Białorusią na wylocie lub już poza Unią Europejską.

Dodam przy okazji w związku z ostatnimi zachowaniami (p)osłów PiS, że nie mają oni prawa do legitymowania ani naruszania nietykalności cielesnej i spokojnie możecie w ramach obrony konieczniej użyć środków przymusu bezpośredniego w tym np. technik akcelerujących grawitację albo np. ręcznych miotaczy gazu. Ja kilka lat temu, gdy ich kolega Jan Mosiński za bardzo w moim kierunku machał łapkami, przetestowałem na jego ryju gaz pieprzowy i uwierzcie na słowo, że spotulniał w sekundach. Próbował się na to skarżyć przybyłej Policji, jednak nic nie wskórał.

#polityka
  • 2
  • Odpowiedz