Wpis z mikrobloga

Już za chwilę w wielu domach rozegra się podobny scenariusz.

- Gospodyni narzuci sama sobie za dużo- będzie jej się wydawało, że musi zrobić #!$%@? wie ile, chociaż nikt tego od niej nie oczekuje- dotyczy to jedzenia, dekoracji, sprzątania
- będzie urobiona po pachy i sfrustrowana, kiedy coś pójdzie nie tak, zrobi się nerwowo
- potem przy stole ludzie nie będą w stanie zeżreć tego wszystkiego, więc zacznie się szantaż emocjonalny pt. „napracowałam się”, „dla was zrobiłam”, „zjedz, bo się zmarnuje”.
- część osób będzie wpychać w siebie na siłę to żarcie, żeby „mamie/babci nie było przykro”, niektórzy zabiorą później do domu wałówkę, której i tak nie zjedzą, więc po prostu ciężar wyrzucenia tego spadnie na kogoś innego
- przed następnymi świętami niektórych będzie wzdrygać na myśl, że „będą musieli” napchać się jak świnie, może nawet czymś, czego nie lubią zamiast cieszyć się spotkaniem z bliskimi.

Nie muszę dodawać, że gospodyni większość czasu nawet nie będzie przy stole?

Wiem, że wiele osób uważa, że trzeba to doceniać etc. I że trochę mało pozytywny ten wpis, że większość woli pamiętać te dobre momenty. Ja uważam, że ten chory krąg najlepiej byłoby przerwać.

#przemyslenia #oswiadczeniezdupy #swieta
  • 4
  • 0
@Miszcz_Joda: ja alurat jestem otwarta na różne jedzenie, chociaż jedne lubię bardziej, inne mniej. Ze świątecznych rzeczy mam jakieś swoje, które lubię. Ale nie lubię się objadać „do porzygu” XD
@rrobot Niektóre tak. Przyznam, że sama u siebie z tym walczę- tym bardziej staram się patrzeć na takie zjawiska bez różowych okularów
@TakiSobieLoginWykopowy Wpis jest raczej o sytuacjach, kiedy równowaga między tym, co jest potrzebne, a tym, co zostaje „dane” jest