Aktywne Wpisy
Cześć, mam taką sprawę spadkową, która toczy się w sądzie.
Moja babcia prawie 87 lat ma dom, który należy mi się według prawa w jednej z części. Babci została aktualnie tylko jedna córka, która z nią mieszka w tym domu. Babcia z ciotką zagrała nie fair i przed wysłaniem pierwszego pisma przyszli do mnie i kazali mi się zrzec domu, bo uważali że mi się nic nie należy, co jest oczywistym kłamstwem. Po czym wystosowali pismo do sądu.
Przepychamy się już czwartym pismem z sądu między sobą. Sprawa stanęła na tym, że ja tam wnioskuję o ugodę na X kwotę, ale babcia twierdzi że nie ma z czego spłacić. Chociaż uwazam że to jest kłamstwo, bo żyją dosyć bogato, a córka jej tez także majętna, chociaż tutaj ciotka nie ma nic do rzeczy, bo wnioskodawczynią jest babcia.
To
Moja babcia prawie 87 lat ma dom, który należy mi się według prawa w jednej z części. Babci została aktualnie tylko jedna córka, która z nią mieszka w tym domu. Babcia z ciotką zagrała nie fair i przed wysłaniem pierwszego pisma przyszli do mnie i kazali mi się zrzec domu, bo uważali że mi się nic nie należy, co jest oczywistym kłamstwem. Po czym wystosowali pismo do sądu.
Przepychamy się już czwartym pismem z sądu między sobą. Sprawa stanęła na tym, że ja tam wnioskuję o ugodę na X kwotę, ale babcia twierdzi że nie ma z czego spłacić. Chociaż uwazam że to jest kłamstwo, bo żyją dosyć bogato, a córka jej tez także majętna, chociaż tutaj ciotka nie ma nic do rzeczy, bo wnioskodawczynią jest babcia.
To
Operator_imadla +856
Tyle w temacie tęsknoty za latami dziewięćdziesiątymi. #feels
Mróz przyszli, więc przypominam – wszystkie gwiazdki Michelina, omelettes au fromage, haute cuisine i krewetki mrożone ciekłym azotem w kuchni molekularnej są niczym przy najwspanialszym zjawisku kulinarnym, jakim jest pierwszy gryz kebaba w zimie.
Wtorek, połowa stycznia, 16.15. Już jesteś zmęczony, do weekendu i ferii jeszcze daleko, koniec semestru / sesja na horyzoncie, brązowa breja leży na ulicach, słońce zachodzi o trzeciej, эмалированное судно. Wiesz, że w domu czeka na ciebie resztka zupy i ryż do ugotowania, więc idziesz jak na ścięcie, aż nagle widzisz szyld i czujesz niebiański zapach. Wchodzisz do cieplutkiego wnętrza Zahira / Istanbula / Atatürka, para w powietrzu, menu nad kasami, surówki za szkłem i dwa wielkie kawały mięsa, co będą się kręcić, dopóki Ziemia kręci się dopóki jest tak czy siak.
Zamawiasz kulturalnie u pana Yusufa średni (po dużym nie zmieścisz niczego) z baraniną, surówką, frytkami i mieszanym (bo sam cząstkowy jest zły, a po ostrym zamienisz się dupą w radziecki program kosmiczny). Płacisz rozsądną cenę, bo wszyscy wiedzą, że to normalne jedzenie dla porządnych ludzi i studentów, a nie jakieś francuskie wymysły. Czekasz w ciepełku, aż słyszysz głośne "SESNASCI" i odbierasz parującego bydlaka. Odwijasz papier, otwierasz usta, zamykasz oczy, bierzesz gryza...
I przez tę jedną sekundę doskonale rozumiesz, jak czuła się widownia 7 mają 1824 w Wiedniu na premierze 9 symfonii Beethovena, kiedy wjechał chór z FREUDE SCHÖNER GÖTTERFUNKEN.
Jesz. Nie ma problemów z niczym, wszystko jest dobrze. Sosik, ciasto, mięso, frytka, kapusta, czynność powtórzyć. Zjadasz do końca i z pełnym brzuchem wytaczasz się na ulicę przy tubie z drugiego walca Szosty. Wracasz zadowolony do domu. Nieważne, że za parę lat kebab zbankrutuje / zamknie go sanepid / sieciówka zejdzie na psy - ważne, że teraz idziesz z pełnym brzuchem, breja mniej lepi się do butów, a i wiosna idzie szybciej.