Wpis z mikrobloga

Kiedyś gdy byłam mała, tj. w okolicach połowy lat 90. czasem matka zostawiała mnie i siostrę u babki. Ona była uzależniona od obrad sejmu i wgl polityki, wtedy miałam wrażenie że u niej nonstop leci sejm albo jakieś relacje i komentarze z obrad. Także gdy sadzała nas w kuchni przed większymi od naszych głów talerzami rosołku i 14" sanyo, obie oglądałyśmy to jak za karę. Jako że miałam jedynie jakieś 8 lat to niewiele pamiętam z okresu odwiedzin u babki, bo zmarła niedługo po tym jak krzaklewski został przewodniczącym solidarności
Wiem tylko że za komuny była w partii i to jakąś wyżej postawioną urzędniczką która trzęsła ważnymi komuchami (albo oni w niej trzęśli), już wtedy jednak nienawidziłam z tych obrad tej części fristajlowej gdzie ludzie wychodzą żeby #!$%@?ć o ukradzionym ciągniku, zjedzonej świni, brakujących owcach, pieniądzach za las czy podnośniku właśnie.

Dzisiaj oczywiście mam inną perspektywę i jasne jest że takie nagłaśnianie problemów to jedna z podstawowych funkcji posła. No bo zobaczcie jak ładnie koleś wjechał ze sprawą podnośnika w #turek jak na naoliwionej desce snowboardowej na podwyższonej fali oglądalności. Sprawa zaraz się wyjaśni.

#sejm #podnosnik #kiedystobylo
  • 2
  • Odpowiedz