Wpis z mikrobloga

Czy jest na wykopie ktoś w związku, nie chodzi po restauracjach i kobieta to akceptuje? Ja się trochę dałem nabrać na restauracje i moje doświadczenie jest takie, że to jest zwyczajne jedno wielkie gówno. Ceny wychodzą 5-10x tyle ile za posiłek w domu. Hehe, ale nie tracisz czasu na gotowanie, bo do restauracji to się teleportujesz i kelner w pięć sekund ci przynosi danie. Jakość jest różna, większość to jednak #!$%@?, która nie dorasta do domowego jedzenia. Trzeba się pierw też doktoryzować, żeby znaleźć dobrą restauracje, a później i tak nie wiesz jakie gówno ci władowali do jedzenia na kuchni, bo i tak tego nie masz jak zweryfikować.

Dlaczego spytałem o kobiety? Bo ja mam wrażenie, że głównie mężczyźni chodzą w takie miejsca, bo kobiety tego wymagają. Jak sam chodziłem po restauracjach, to prawie nie widywałem samotnych gości jak ja. Pewnie wstyd też powiedzieć będąc w związku, że sry, ale restauracje to gówno, bo dziewczyna się naogląda zdjęć na instagramie i też będzie chciała takie życie.

Ogólnie nie polecam restauracji, bo jedzenie domowe jest zwyczajnie lepsze i jest cała masa prostych i szybkich potraw, gdzie nie trzeba siedzieć przy garach.

#jedzenie #przegryw #zwiazki #niepopularnaopinia #rozowepaski
  • 20
  • Odpowiedz
@rysiekryszard Moja różowa z 10 lat temu była oburzona, że zamawiam 3-4x dziennie żarcie. Ale jej gotowanie nic nie zmieniło i teraz zamawiamy razem. Nigdy w życiu gotowania czy jedzenia kanapek.
  • Odpowiedz
@rysiekryszard: ja bym nie wiedział jak się zachować w takim miejscu

w jednej siadasz na dupe i czekasz, w innej zamawiasz i dopiero czekasz, w trzeciej płacisz od razu jak w kebabie, w czwartej masz włożyć siano w jakieś papierowe gówno, które kelner przynosi

a idź w #!$%@?, instrukcja obsługi jakaś powinna być dla autystów jak ja
  • Odpowiedz
@rysiekryszard: jedzenie na mieście to też szansa na zjedzenie czegoś, co wymaga dużo zachodu, albo dostępu do jakichś specjalnych składników. Owszem, mogę zrobić ramen w domu, ale potrzebuję do niego jednego wodorosta, garści grzybków shitaki i plastra podpiekanej kukurydzy, nie wspominając już o dobrym wywarze - da się bez marnowania składników (pod warunkiem, że zjesz z 5 takich samych posiłków rząd) albo z marnowaniem składników (po prostu wywalić do śmietnika niewykorzystaną
  • Odpowiedz
@rysiekryszard jedzenie w restauracji to nie tylko jedzenie ale cała filozofia. Jest wiele miejsc komercyjnych robionych na #!$%@? (typu włoska restauracja a kucharz nigdy nie był we Włoszech) ale są też restauracje gdzie właściciel i kucharz mają jakiś pomysł, ja to oceniam w pierwszej kolejności. Oceniam też jakość obsługi, czy kelner ogarnia sale, czy umie mi doradzić wino do potrawy czy tylko robi za nosicza. Także chodzenie dla knajp dla samego jedzenia
  • Odpowiedz
@rysiekryszard w ogóle czytam jeszcze raz twój komentarz i pisanie ze sprzedają gówno to w ogóle jakieś XD, jeśli nie umiesz wyczuć czy składniki są tym czego oczekiwałeś to z ciebie taki kucharz że w domu jesteś w stanie różowej co najwyżej parówki ugotować. Po prostu jesteś skąpy a jedzenie służy ci jedynie do przeżycia.
  • Odpowiedz
o styl życia oparty o dynamiczne aktywności.


@Eugeniusz_Zua: Co to wgl znaczy i jak rozumieć? To jakiś slang z tagu #przegryw czy jak? Dla mnie jedzenie poza domem to tylko smak i lenistwo. Oczywiście nie jadamy 3x dziennie kebaba za 15zł, ale też nie jadamy menu degustacyjnego w top restauracji za 650zł za 6 momentów i 3 lampki wina. Większość posiłków bierzemy na wynos albo zamawiamy, a jak jestem w knajpie
  • Odpowiedz
A, i wśród znajomych (korposzczury bo to moje środowisko) też nie widzę jakiegoś przechwalania się żarciem na mieście w socialach, a śniadnie i obiad do pracy wjeżdża codziennie z wielu knajp.
  • Odpowiedz
@rysiekryszard: mój chłopak nie znosi większości restauracji i ja to akceptuję, bo tu gdzie mieszkamy jest dno i wodorosty. Wolę ugotować w domu za mniejsze pieniądze, zrobić ogromną porcję i obejrzeć przy tym film zamiast siedzieć przy niewygodnym stole.
  • Odpowiedz
@rysiekryszard: Ja byłem w relacji i niestety ciagle z różowa musiałem gdzieś jeść na mieście…ona wręcz tego wymagała. Była to świeża relacja ona mieszka z rodzicami ja sam. Często gęsto ja gotuje, na mieście tez dużo jem ale to bardziej w barze mlecznym albo kebab ale powiedzmy wydaje 30zl dziennie na obiad. Różowa z kolei nie gotuje bardzo mało je i ciagle chciała chodzić gdzieś na miasto za co oczywiście ja
  • Odpowiedz
@rysiekryszard: jeśli restauracja robi #!$%@? jedzenie to po prostu nie idziesz do niej drugi raz, a opinie i ceny możesz sprawdzić wcześniej żeby odsiać #!$%@? miejsca. Ja z różową wychodzę do restauracji na jedzenie, którego wiem że bym w domu sam nie przygotował (ramen, jakaś wymyślna pizza z ciastem fermentowanym 48h, cannoli). Podchodzę do tego w taki sposób, że zjem coś smacznego, pogadamy o czymś i miło spędzimy czas.
  • Odpowiedz