Wpis z mikrobloga

Marek Aureliusz radził przed laty, aby "skromnie przyjmować i spokojnie tracić". Ja oczywiście się nie posłuchałem i wyszło jak zawsze - ale od początku.

Będąc ostatnio w Żabce zwróciła moją uwagę sałatka specjalnie dla Polaków-biedaków skomponowana przez naszą narodową wieszczkę - sanah. Kuskus perłowy, cukinia i ekstrakt z róży - w małym pudełku szczęścia znajdowało się wszystko o czym może marzyć pracownik średniego szczebla w jednej z warszawskich korporacji.

Chcąc trochę zaoszczędzić postanowiłem odebrać sobie tę sałatkę za żappsy i ku mojemu zdziwieniu aplikacja zdjęła mi je z konta, a sałatki nie mogłem odebrać. Pani na kasie poradziła mi, żebym skontaktował się z supportem Żabki i oni na pewno mi pomogą. Najgorsze w tym wszystkim, że nie wziąłem w końcu tej cholernej sałatki, ale do tego wątku jeszcze wrócimy.

Moja batalia z supportem Żabki trwała kolejne dwa tygodnie i nie udało się ustalić nic: nie mamy pana żappsów i co nam pan zrobisz? W desperacji zasięgnąłem nawet opinii prawnika, bo wiele jestem w stanie znieść, ale na pewno nie bycie okradzionym z sałatki sanah. Planowałem też nagłośnić całą sprawę w mediach.

Pat trwał do ostatniego wtorku, kiedy to otrzymałem telefon z zastrzeżonego numeru. Tajemniczy głos w słuchawce kazał mi pojawić się o godzinie 14:00 w siedzibie NBP, gdzie miałem zostać wpuszczony na hasło "uczta nad ucztami".

Niewiele myśląc udałem się do tej powszechnie szanowanej instytucji i po minięciu ochroniarzy mym oczom ukazał się widok, którego nie zapomnę do końca życia: po schodach wyściełanych czerwonym aksamitem schodziła ku mnie sanah, śpiewając jedną ze swoich nowych piosenek. Na głowie kwietny miała wianek, w ręku zielony badylek,
A przed nia bieżył baranek, a nad nią latał motylek. Tuż za nią w tłumie karłów ubranych w stroje stańczyków i licznych zwierzątek sunął dumnie ON: Adam GLAPA Glapiński.
- Co ty #!$%@?, cwaniaczku? - muszę powiedzieć, że jego bezpośredniość mnie trochę zaskoczyła - W jakieś pozwy się bawić będziesz? Do mediów będziesz latał? Może jeszcze się popłaczesz? My się tu w żadne pozwy bawić nie będziemy.

Przyznam, że zaniemówiłem. Pchnięty lekko przez sanah siadłem na krześle, które nie wiadomo skąd znalazło się teraz za mną i dostałem prywatny występ. Nie, nie od sanah. Do Glapińskiego.

Na jeden gest Wielkiego Ekonoma zamilkły karły, zamilkły wszystkie zwierzątka, zamilkła nawet - choć wydawało mi się to niemożliwe - sanah. Wszyscy słuchaliśmy jak zaczarowani. A Glapiński mówił. I mówił. I mówił.

Trzy godziny później wiedziałem już wszystko. Mój umysł był niczym księga zapisana Słowem. Okazuje się, że ta ukryta dziura budżetowa, o której alarmowała opozycja faktycznie istnieje. W celu ratowania Polski Adam Glapiński skapitalizował ją w całości do żappsów i wykorzystując popularność sanah wśród fajnopolaków starają się ją jakoś załatać ich punktami.

Także jeżeli kiedykolwiek aplikacja Żabki "zje" wam punkty z konta, wiedzcie, że większe siły działają w tle i to wszystko dla ratowania Polski.

A co z sałatką sanah, zapytajcie? W końcu ją dostałem w swoje ręce i wiecie co? Nie było #!$%@? warto.

źródło: https://twitter.com/ProfesorPingwin/status/1718993712804479397

#pasta #heheszki #sanah #glapinski #zabka
burgundu - Marek Aureliusz radził przed laty, aby "skromnie przyjmować i spokojnie tr...

źródło: F9sXqxPWIAAr6Gi

Pobierz
  • 8